Pierwszym występem Magdaleny Fręch po jej triumfie w turnieju WTA 500 w Guadalajarze okazał się pojedynek z Alycią Parks. Mecz z nieobliczalną Amerykanką był niezwykle wymagający dla naszej tenisistki. Często musiała gonić wynik, ale zwykle robiła to skutecznie. Dopiero w trzeciej partii Polka przejęła stery na dobre i mogła kontrolować wydarzenia na korcie. Ostatecznie pokonała rywalkę ze Stanów Zjednoczonych 6:4, 5:7, 6:4 i zameldowała się w trzeciej rundzie imprezy rangi WTA 1000 w Pekinie. Tam czekała na nią rewelacja tego sezonu - Diana Sznajder. Młoda Rosjanka przebojem wkracza na coraz to wyższe miejsca w rankingu, aktualnie znajduje się na 16. pozycji - o 15 lokat wyżej od 26-latki. Obie zawodniczki spotkały się ze sobą kilka tygodni temu w Toronto. Wówczas Fręch była bliska wygranej, ale pojedynek miał też swoją specyfikę. 20-latka przybyła do Kanady zaledwie kilkadziesiąt godzin po tym, jak zdobyła srebrny medal igrzysk olimpijskich w deblu. Nie miała zatem wiele czasu na aklimatyzację, przez co w początkowej fazie spotkania popełniała sporo błędów. Teraz wydawało się, że Magdalena będzie miała o wiele trudniejsze zadanie. Trzy sety w meczu Fręch - Sznajder. Emocje w walce o czwartą rundę WTA 1000 w Pekinie Pierwsze gemy pojedynku o 1/8 finału potwierdzały te myśli. Sznajder od początku weszła na bardzo wysokie obroty. Grała niezwykle ofensywnie, a przy tym zachowywała bardzo dużą regularność. Fręch w zasadzie nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Korzyści nie przynosił jej nawet serwis, który bardzo poprawiła w tym sezonie. Rosjanka miała receptę na niemal każde zagranie łodzianki. W premierowej odsłonie Magdalena nie zdobyła choćby jednego gema. Sytuacja potoczyła się błyskawicznie. Po zaledwie 21 minutach set zakończył się zwycięstwem 6:0 dla Rosjanki. Nasza reprezentantka wygrała zaledwie 8 punktów, a przeciwniczka - aż 24. Początek drugiej partii przyniósł nam zwrot akcji. Fręch w końcu zaczepiła się na grę, wygrała gema przy własnym podaniu. Wyraźnie poprawiła jakość swoich uderzeń, pojawiło się też więcej błędów po stronie przeciwniczki. W trzecim gemie Polka dostała aż trzy break pointy z rzędu. Udało się wykorzystać ostatnią okazję i wyjść na prowadzenie z przełamaniem, co 26-latka potwierdziła potem swoim serwisem. Rosjanka walczyła o odrobienie strat. W ósmym gemie pojawił się nawet break point, ale Magdalena obroniła go w świetnym stylu, na własnych warunkach, a później zakończyła rywalizację po swojej myśli. Kilka minut później partia dobiegła końca. Fręch wywalczyła sobie piłkę setową przy podaniu przeciwniczki po kapitalnym returnie. W następnym punkcie 20-latka popełniła błąd, dzięki czemu Polka wygrała drugą odsłonę 6:3 i mogła rozpoczynać decydujące rozdanie od swojego serwisu. Na starcie trzeciego seta obserwowaliśmy zaciętą walkę. W szóstym gemie pojawił się cień szansy na przełamanie dla Magdaleny, prowadziła 30-0 przy podaniu przeciwniczki. W końcówce Sznajder odnalazła jednak świetną dyspozycję serwisową i oddaliła zagrożenie. Chwilę później pojawił się break pointy dla Diany, ale Fręch wyszła z opresji po niesamowitej wymianie. W końcówce meczu obserwowaliśmy niesamowitą walkę z obu stron. W ósmym gemie Polka miała okazję na 5:3, jednak tym razem to Rosjanka popisała się kapitalną akcją, graną na pełnym ryzyku. Później dopisało jej także trochę szczęścia i ostatecznie doszło do wyrównania na 4:4. Końcówka należała jednak do Fręch. Najpierw wyszła ze stanu 0-30 przy własnym podaniu, a później przełamała rywalkę do zera. Spuentowała kapitalny powrót, wygrywając 0:6, 6:3, 6:4. W czwartej rundzie zagra z Shuai Zhang lub Greet Minnen. 26-latka jest już bardzo bliska tego, by 7 października po raz pierwszy w karierze zameldować się w TOP 30 rankingu WTA. Dokładny zapis relacji z meczu Magdalena Fręch - Diana Sznajder jest dostępny TUTAJ.