Zakończone niedawno Australian Open przyniosło ze sobą mnóstwo emocji. Z pełną świadomością można jednak stwierdzić, że na lepszym poziomie stał turniej pań niż panów. Meczów, które zapamiętamy po tej imprezie, jest naprawdę dużo, a większość z nich wiąże się właśnie z turniejem pań. Sabalenka się doigrała. To koniec. Czekamy już tylko na oficjalny komunikat W jednym z nich udział wzięła Iga Świątek. Polka w półfinale walczyła do ostatniej kropli potu z Madison Keys. Ostatecznie do finału weszła Amerykanka, a tam wspólnie z Aryną Sabalenką stworzyła kolejne wspaniałe widowisko i z pełną świadomością może stwierdzić, że wystąpiła w dwóch najlepszych meczach tegorocznego Australian Open pań. W przypadku panów trzeba wskazać oczywiście ćwierćfinałowe spotkanie między Novakiem Djokoviciem i Carlosem Alcarazem. Szalony mecz w Linz. 13 przełamań i powrót z tenisowego niebytu Tenis jednak nie zwalnia tempa, jest wręcz odwrotnie. Sezon dopiero się rozkręca, a turnieje będą się teraz odbywać regularnie na różnych szczeblach. Jeden z meczów z pewnością już teraz może zostać zapamiętany na długo z powodu swojego przebiegu. Sinner wygrał Australian Open, a potem taka decyzja. Następny tytuł już przepadł Mowa o starciu pierwszej rundy imprezy rangi WTA 500 w austriackim Linz, gdzie z numerem jeden rozstawiona jest Karolina Muchova. Czeszka w pierwszej rundzie miała jednak wolny los, w przeciwieństwie do Wiktoriji Tomowej, która mierzyła się z Hiszpanką Jessicą Bouzas Maneiro, która to w Australii postawiła się Arynie Sabalence. Spotkanie rozpoczęło się od pewnego prowadzenia faworytki 5:0. Hiszpanka straciła jednak swoją zaliczkę, a Bułgarka jakimś cudem doprowadziła do tie-breaka. Tego wygrała, oddając rywalce siedem oczek. Drugi set również stał pod znakiem niesamowitych zwrotów akcji. Tym razem bowiem to Tomowa prowadziła 4:0, a potem do odrabiania strat ruszyła Hiszpanka, która doprowadziła do stanu 5:4. W najważniejszym momencie Bułgarce nie zadrżała jednak ręka i potrafiła obronić swoje podanie, wygrywając drugiego seta 6:4 i cały mecz 2:0. Ostatecznie w całym spotkaniu mieliśmy aż trzynaście wykorzystanych szans na przełamanie.