W drodze do finału Hubert Hurkacz przeszedł kilka poważnych testów. W czwartej rundzie pokonał po tie-breaku trzeciego seta reprezentanta gospodarzy - Zhizhena Zhanga, a w ćwierćfinale odrobił stratę seta w pojedynku z Węgrem - Fabianem Marozsanem. Andriej Rublow błyszczał formą w Szanghaju. Do finału nie stracił ani jednego seta, a w gronie pokonanych pozostawił m.in. Tommy'ego Paula czy Grigora Dimitrowa. Wydawało się jednak, że najtrudniejsze wyzwanie czeka na niego dopiero w finale, gdzie miał się zmierzyć ze świetnie dysponowanym przy własnym podaniu wrocławianinem. Hubert Hurkacz stanął przed szansą, by po raz drugi w historii tenisiści z Polski wygrali co najmniej po jednym turnieju WTA 1000 i ATP Masters 1000 w singlu w ciągu jednego roku. Wcześniej ta sztuka udała się jemu i Idze Świątek w 2021 roku. Tydzień temu raszynianka wygrała turniej WTA 1000 w Pekinie, a wrocławianin miał ku temu okazję w rozgrywkach ATP Masters 1000 w Szanghaju. Panowie grali wcześniej ze sobą 4 razy, każdy z nich wygrał dwukrotnie. Pierwsze dwa starcia należały do 26-latka z Polski, a kolejne do Rosjanina. Co ciekawe, Hubert pokonywał swojego rywala w drodze po tytuł w Miami dwa lata temu, gdzie zdobył swój jedyny jak dotąd turniej rangi ATP Masters 1000, więc mieliśmy nadzieję, że również i tym razem historia zatoczy koło. Polak miał doskonały bilans w finałach turniejów ATP. Wygrał 6 z 7 pojedynków o tytuł, przegrywając tylko z Pablo Carreno-Bustą w Montrealu rok temu. Odważna gra popłaciła, Hurkacz poszedł jak po swoje w pierwszym secie Mecz od własnego podania rozpoczął Hubert Hurkacz. Polak pewnie wygrał swoje podanie do 15. Rywal nie odstawał i przy własnym serwisie nie stracił ani jednego punktu. Później jednak wrocławianin powtórzył to, co wydarzyło się w inauguracyjnym gemie i powrócił na prowadzenie. Na szczelnie wypełnionych trybunach pięknego obiektu nie brakowało gwiazd. Finałowej rywalizacji przyglądał się m.in. przebywający w Szanghaju - legendarny Roger Federer. Szwajcar dwukrotnie wygrywał imprezę rangi ATP Masters 1000 w Chinach. W kolejnym gemie pojawiło się trochę więcej emocji, ale ostatecznie Rublow wygrał własne podanie do 30. Hurkacz podtrzymywał jednak doskonałe tempo przy swoim serwisie, nie tracąc tym razem ani jednego punktu i w efekcie presja utrzymania własnego podania ponownie przeszła na stronę Rosjanina. Szósty gem okazał się przełomowy dla losów pierwszej partii. Doszliśmy do stanu równowagi, a Hurkacz otrzymał pierwsze break pointy w tym meczu. Pierwsze dwie szanse uciekły po znakomitych podaniach rywala, ale przy trzeciej okazji Polak od razu przejął inicjatywę kapitalnym returnem, a potem dokończył dzieła niezwykle precyzyjnym forehandem blisko linii i przełamał przeciwnika. Później Panowie bez większych problemów utrzymywali własne podania, a to w konsekwencji przyniosło Polakowi zwycięstwo w inauguracyjnym secie 6:3. Hurkacz nadal imponował świetnym serwisem, nie dopuszczał do stanu równowagi przy własnym podaniu. Rewelacyjny początek Rublowa w drugiej partii i wyrównanie stanu rywalizacji Początek drugiej partii to odrodzenie Andrieja Rublowa. Najpierw pewnie wygrał własne podanie, a potem pierwszy raz w tym spotkaniu dobrał się do serwisu Hurkacza. Rosjanin otrzymał break point. Niestety, Hubertowi zabrakło pierwszego podania, a po drugim rywal od razu zepchnął Polaka do głębokiej defensywy i wykorzystał swoją okazję. Na sam koniec dał upust emocjom, które się w nim skumulowały. Potem poszedł za ciosem i podwyższył prowadzenia na 3:0. Po chwili wrocławianin przerwał dobrą serię rywala, ale by nawiązać rywalizację w drugim secie, trzeba było przełamać serwis przeciwnika. Ta sztuka niestety się nie udała. Rublow konsekwentnie pilnował swojej cennej zdobyczy do końca i wygrał drugą partię 6:3, wyrównując tym samym stan rywalizacji w finałowym pojedynku. O losach spotkania miał zatem zadecydować trzeci set. Niesamowity tie-break pełen zwrotów akcji, a na koniec wielki triumf Hurkacza Na początku trzeciej partii zrobiło się gorąco przy podaniu Hurkacza. Polak musiał odrabiać straty z wyniku 0-30, ale na szczęście - wydatnie pomógł w tym serwis i Hubert wyratował się z opresji, wygrywając cztery punkty z rzędu. W kolejnym gemie mieliśmy stan równowagi, ale ostatecznie Rublow zapisał go na swoją korzyść i mieliśmy 1:1. Presja utrzymania podania ponownie pojawiła się przy wrocławianinie. Rywal otrzymał break point, ale nasz reprezentant posłał przy nim asa, a potem dokończył gema, wychodząc na prowadzenie 2:1. Gem przy podaniu Rublowa potoczył się bez żadnej historii i znowu to Hubert musiał uciekać. Po raz kolejny zrobiło się niebezpiecznie, było 15-30, ale od tej chwili Hurkacz przejął kontrolę i mieliśmy 3:2 dla Polaka. W tym momencie spotkania nasz najlepszy tenisista nie mógł za bardzo dobrać się do serwisu rywala, który kolejny raz z rzędu wygrał własne podanie bez straty punktu. Na szczęście Hubert nie odstawał i dołożył po chwili kolejnego gema, kończąc go asem serwisowym. Rublow wygrał swoje podanie i mieliśmy 4:4. Napięcie na korcie rosło, bo zbliżaliśmy się do decydującego rozstrzygnięcia. Hurkacz dobrze serwował w kolejnym gemie i wygrał go do 15. W tym momencie Andriej po raz pierwszy musiał się ratować przy własnym podaniu przed przegraną w całym spotkaniu. Mimo prowadzenia, Rosjanin nie utrzymał przewagi w gemie. Hurkacz docisnął rywala i wywalczył piłkę meczową. Niestety Rublow wyratował się kapitalnym serwisem. Polak wziął challenge, ale piłka była dobra. To natchnęło rywala, który wygrał dwa kolejne punkty i wyrównał na 5:5. Sytuacja z końcówki dziesiątego gema nie wpłynęła negatywnie na wrocławianina. Hubert zachował koncentrację i wygrał gema do 15, ponownie przerzucając presję na stronę rywala. Tym razem Andriej nie miał większych problemów przy własnym podaniu i doprowadził do tie-breaka. Decydująca rozgrywka rewelacyjnie rozpoczęła się dla Andrieja. Rosjanin wyszedł na prowadzenie 3-0 i 5-2. Potem jednak Hubert odrobił straty i zrobiło się 5-5. Później Panowie na przemian zdobywali piłki meczowe, ale końcówka należała do Hurkacza, który wygrał decydującą partię po tie-breaku wynikiem 10-8 i przypieczętował sukces w Szanghaju. Nasz reprezentant nie będzie miał zbyt dużo czasu na odpoczynek, gdyż już w najbliższym tygodniu zagra w turnieju ATP 500 w Tokio. W pierwszej rundzie zmagań w stolicy Japonii zagra z... Zhizhenem Zhangiem, a więc chińskim tenisistą, z którym mierzył się w czwartej rundzie szanghajskiego tysięcznika. Później wrocławianin powróci do Europy, by zagrać w Bazylei oraz Paryżu. Polak do końca będzie rywalizować o prawo startu w finałach ATP. Mecz finałowy turnieju ATP Masters 1000 w Szanghaju: Hubert Hurkacz (Polska, 16) - Andriej Rublow (Rosja, 5) 6:3, 3:6, 7:6 (8)