W ostatnich kilkunastu dniach forma Huberta Hurkacza powędrowała w górę. Najpierw wrocławianin dotarł do ćwierćfinału ATP Masters 1000 w Rzymie, dzięki czemu zapewnił sobie rozstawienie w wielkoszlemowym Roland Garros. Polak zdecydował się na jeszcze jeden występ przed Paryżem. 28-latek udał się na imprezę rangi "250" do Genewy i osiągnął w nim swój pierwszy finał w tym sezonie. Po drodze pokonał m.in. rozstawionego z "1" Taylora Fritza, z którym swoje poprzednie zwycięstwo odniósł sześć lat temu. W decydującym starciu otrzymaliśmy prawdziwy deser. Nasz reprezentant trafił na Novaka Djokovicia. Serb po raz drugi z rzędu otrzymał dziką kartę do szwajcarskich rozgrywek, chcąc jak najlepiej przygotować się do French Open. W trakcie turniej w Genewie obchodził swoje 38. urodziny. 24-krotny triumfator imprez wielkoszlemowych walczył w sobotę o swój setny tytuł w karierze. Z kolei wrocławianin polował dzisiaj na pierwsze zwycięstwo w potyczkach z Nole. Ich dotychczasowy bilans H2H wynosił 7-0 na korzyść Serba. Tylko wygranej z mistrzem olimpijskim z Paryża brakowało Polakowi do skompletowania triumfów z każdym tenisistą tzw. wielkiej trójki. Podczas Wimbledonu 2021 pokonał bowiem Rogera Federera, a rok temu w Rzymie uporał się z Rafaelem Nadalem. ATP Genewa: Trzygodzinny finał Hurkacz - Djoković. Znamy triumfatora turnieju Na początku spotkania obaj pewnie prezentowali się przy własnym podaniu. Nie brakowało dłuższych wymian, ale większość z nich kończyła się po myśli serwujących zawodników. W trakcie piątego gema Djoković posłał kilka kąśliwych returnów, które spowodowały, że Hurkacz nie miał za bardzo przewagi sytuacyjnej. Po kilku pomyłkach wrocławianina zrobiło się 15-40, a to oznaczało dwa break pointy z rzędu dla Novaka. Na szczęście nasz reprezentant przetrwał kluczowe wymiany, pomógł też sobie serwisem. Zgarnął cztery akcje i wyszedł na prowadzenie 3:2. 38-latek bardzo pewnie przechodził przez swoje dotychczasowe gemy, znakomicie serwował. Podczas jedenastego rozdania znów postraszył naszego reprezentanta, doprowadzając do stanu równowagi. Hurkacz wytrzymał jednak presję, rozgrywając w końcówce śmiałe akcje. W ten sposób Polak zagwarantował sobie co najmniej tie-breaka. Patrząc na to, jak wyglądał do tamtej pory Djoković - wydawało się, że musi do niego dojść. Serb miał nawet piłkę na 6:6. Po kapitalnym bekhendzie Huberta po przekątnej zrobiła się jednak równowaga. Nole spróbował śmiałej akcji, ale po taśmie piłka tak się odbiła, że powędrowała poza linię końcową. To oznaczało setbola dla wrocławianina. A przy nim - wielki mistrz popełnił podwójny błąd serwisowy. W ten oto sposób nasz reprezentant triumfował 7:5 w premierowej odsłonie. Pierwszy gem drugiej partii dostarczył nam kolejnej dawki emocji. Początkowo nie zanosiło się na jakiekolwiek problemy 28-latka, prowadził 40-15. Mimo to doszło do równowagi i zaczęła się walka. W pewnym momencie Djoković wypracował sobie nawet break pointa. Ostatecznie Hurkacz wykorzystał jednak piątą szansę na 1:0. Ciekawie potoczyła się także rozgrywka w trakcie następnego rozdania przy serwisie Huberta. Nasz reprezentant miał 40-0, a mimo to zrobiło się 40-40. W kluczowym momencie to znów Polak błysnął skutecznością. Następny interesujący fragment przypadł na szóstego gema. Wówczas na tablicy wyników pojawił się rezultat 30-30 przy podaniu Serba. Od tej chwili dwie akcje trafiły na konto Novaka i mieliśmy 3:3. Potem Djoković próbował dobrać się w końcu do serwisu wrocławianina. Znów doprowadził do równowagi, ale Hurkacz świetnie się trzymał. Nie dopuścił do ani jednego break pointa i ponownie znalazł się z przodu. Wchodziliśmy w decydujące fragmenty seta. W ósmym gemie Hubert wyszedł na prowadzenie 30-15, potem doprowadził do równowagi. Ostatecznie Novak zdołał dorzucić czwarte "oczko" na swoje konto. Po chwili mieliśmy podobną sytuację. Tym razem to nasz reprezentant popisał się powrotem ze stanu 15-30, zgarniając trzy wymiany z rzędu. Djoković znalazł się pod presją utrzymania w grze o zwycięstwo. Przegrał pierwszą akcję dziesiątego gema, ale później nie stracił już punktu i wyrównał na 5:5. Ostatecznie o losach partii decydował tie-break. W nim Novak zbudował sobie na początku dwupunktową przewagę i ani razu nie dał się dogonić. Na koniec zgarnął cztery akcje z rzędu i zapewnił trzecią odsłonę batalii rezultatem 7:6(2). Premierowe rozdanie w decydującym secie miało nietypowy przebieg. Po tym, jak Djoković popełnił podwójny błąd serwisowy, zrobiło się 0-30. Potem mieliśmy as i dwa dobre serwisy 38-latka, dzięki czemu Novak miał piłkę na 1:0. Potem obejrzeliśmy jednak kolejny podwójny błąd serwisowy i doszło do równowagi. W trakcie akcji Hurkacz zdecydował się na bardzo cięty slajs, po którym zgasła piłka i Serb nie był w stanie jej odegrać. Pojawił się break point dla naszego reprezentanta. W trakcie kluczowej wymiany emocji nie dźwignął Nole. Posłał piłkę poza linię końcową i mieliśmy przełamanie na "dzień dobry". Później bardzo pewnie utrzymał serwis, do zera i objął prowadzenie 2:0. Później przez długi czas obaj kontrolowali swoje podania. Taka sytuacja potrwała aż do ósmego gema. Wówczas Hurkacz popełnił zaskakujący błąd przy siatce przy pierwszej wymianie, mimo wygranej pozycji. Ten moment dodał wiary Djokoviciowi i zaczęły się problemy Polaka. Wynik 15-40 oznaczał dwa break pointy na 4:4. Wielki mistrz wykorzystał drugą szansę i doprowadził do wyrównania. Ostatecznie znów zobaczyliśmy tie-break. Do stanu 2-2 nasz reprezentant dotrzymywał kroku rywalowi. Od tego momentu Hubert wpadł jednak w spiralę błędów. Novak nie stracił już ani jednego punktu do końca meczu i ostatecznie triumfował 5:7, 7:6(2), 7:6(2) po ponad trzygodzinnej rywalizacji. W ten oto sposób zdobył swój setny tytuł w karierze. Dokładny zapis relacji z meczu Hubert Hurkacz - Novak Djoković jest dostępny TUTAJ.