Hubert Hurkacz i Thanasi Kokkinakis rozegrali już w tym sezonie między sobą dwa elektryzujące starcia. Oba mecze trwały ponad 3 godziny i kończyły się tie-breakami w decydującym, trzecim secie. Byliśmy zatem ciekawi czy Panowie stworzą kolejny thriller w bezpośrednich pojedynkach. Australijczyk dostał się do drugiej rundy po pokonaniu grającego z dziką kartą Fabio Fogniniego 6:2, 6:4. Miał zatem przewagę rytmu meczowego nad naszym reprezentantem. W trzeciej fazie na zwycięzcę czekał już zawodnik z Tajwanu - Yu Hsiou Hsu. Klasyfikowany na 184. miejscu w rankingu ATP tenisista jest jedną z niespodzianek chińskiego turnieju. W pierwszej rundzie pokonał w trzech setach Maxa Purcella, a w kolejnej nie dał szans rozstawionemu z #17 - Lorenzo Musettiemu. Aby zmierzyć się z "czarnym koniem" rozgrywek, wrocławianin musiał jednak najpierw pokonać groźnego Australijczyka. O wyniku pierwszego seta zadecydował tak naprawdę jeden punkt Mecz od własnego podania rozpoczął 17. tenisista rankingu ATP. Polak pewnie wygrał gema do 15, korzystając ze swojego atomowego serwisu. Kokkinakis również dysponuje świetnym podaniem i zrobił z niego użytek, szybko wyrównując stan rywalizacji. W kolejnym gemie pojawiło się trochę kłopotów przy serwisie Hurkacza. Australijczyk miał break pointa, ale w tym momencie pomogło wrocławianinowi podanie i wyratował się. Thanasi nie pozostawał w tyle i po chwili zrobiło się 2:2. Następny fragment meczu przebiegał zdecydowanie pod dyktando zawodników, którzy serwowali w danym momencie. Większość z tych gemów toczyła się bez większej historii, a podający wygrywali je bez straty punktu. Jak to zwykle bywa w meczach Hurkacza z Kokkinakisem - o losach partii rozstrzygał tie-break. Decydująca rozgrywka do siedmiu wygranych punktów znakomicie rozpoczęła się dla wrocławianina, który szybko objął prowadzenie 2-0 po mini przełamaniu. Jak się później okazało, był to kluczowy moment dla całego pierwszego seta. W dalszej fazie Panowie konsekwentnie zdobywali punkty przy własnym podaniu, a o wszystkim zdecydowało jedno mini przełamanie na korzyść naszego tenisisty. Ostatecznie Polak wygrał pierwszego seta 7:6(5). Wykorzystany moment słabości Australijczyka Drugą partię od własnego serwisu rozpoczynał tym razem Thanasi Kokkinakis. Początek to kontynuacja świetnej passy serwujących. W pierwszych trzech gemach Panowie nie tracili więcej niż jednego punktu przy swoim podaniu. Sprawa uległa jednak zmianie w czwartym gemie, przy serwisie Huberta. Doszło do równowagi, gdzie pojawiło się trochę emocji. W pewnym momencie wydawało się nawet, że Australijczyk będzie miał break pointa, ale ten posłał piłkę w siatkę z forehandu, a chwilę później wrocławianin zakończył gema asem i mieliśmy 2:2. Niemniej ciekawie było w kolejnym gemie, kiedy to Kokkinakis prowadził już 40-0 przy własnym podaniu, ale nagle zrobiła się równowaga. Hubert przycisnął i wykorzystał słabszy moment przeciwnika, po raz pierwszy przełamując serwis Thanasiego w tym spotkaniu. Co ważne - nasz reprezentant potwierdził przewagę przełamania i po chwili zrobiło się już 4:2 dla Hurkacza. Polak miał już w tym momencie tylko jedno zadanie - utrzymywać własne podanie do samego końca. Tenisista z Wrocławia konsekwentnie realizował to zadanie i w efekcie zakończył mecz przy swoim serwisie, wygrywając drugą partię 6:4. W ostatnim gemie pojawiło się trochę problemów - nasz zawodnik stracił część przewagi z prowadzenia 40-0, ale przy trzeciej piłce meczowej posłał serwis nie do odbioru i cieszył się z końcowego triumfu. W kolejnej rundzie Hubert Hurkacz zagra z Yu Hsiou Hsu. Jeśli uda się pokonać rywala, wówczas otworzy się dla Polaka szansa na ciekawy rezultat w chińskim tysięczniku. W meczu o ćwierćfinał może czekać ktoś z trójki: Tomas Martin Etcheverry, Zhizhen Zhang lub Brandon Nakashima. Ten ostatni rozgromił dzisiaj Holgera Rune, oddając mu zaledwie dwa gemy. Najpierw jednak starcie naszego tenisisty z reprezentantem Tajwanu. Zmagania w Szanghaju zakończą się w niedzielę, 15 października. Mecz drugiej rundy ATP Masters 1000 w Szanghaju: Hubert Hurkacz (Polska, 16) - Thanasi Kokkinakis (Australia) 7:6(5), 6:4