Już "na papierze" można było przypuszczać, że Hubert Hurkacz nie będzie miał prostego zadania w starciu z Zhizhenem Zhangiem, choć z drugiej strony mógł być niesiony na fali niedawnych wydarzeń w Chinach. Hubert Hurkacz tylko posmakował wypłaty w Tokio. Wielka kwota "przepadła" W Szanghaju nasz as sięgnął bowiem po siódmy w swojej karierze tytuł, pokonując w finale turnieju Masters 1000 Rosjanina Andrieja Rublowa po zaciętym spektaklu 6:3, 3:6, 7:6 (10-8). Mało tego, 26-latek wywalczył sobie także bardzo efektowny awans w rankingu ATP, przesuwając się z 17. na 11. miejsce. Tym samym bardzo realny stał się jego udział w kończącym sezon turnieju - ATP Finals w Turynie, w którym weźmie udział ośmiu najlepszych tenisistów. Wtem pojawił się spory kłopot, choć strata do ostatniego w plejadzie gwiazd Norwega Holgera Rune wynosiła już zaledwie 335 punktów. Przegrana po tie-breaku z Zhangiem 6:3, 4:6, 6:7(4) w pierwszej rundzie w Japonii niestety może mieć konsekwencje w walce o ten cel, a na pewno sprawiła, że Hurkacz nie zasili swojego konta o pokaźną sumę pieniędzy. Przegrana już na starcie turnieju oznacza, że podopieczny Craiga Boyntona wzbogacił się jedynie o kwotę wypłacaną za występ w pierwszej rundzie. Według taryfikatora Hurkacz zarobił tylko niespełna 16 tysięcy dolarów brutto, co po obecnym niższym kursie dolara daje kwotę powyżej 65 tysięcy złotych. A po turnieju w Tokio można stać się milionerem, bowiem triumf został wyceniony na około 1,6 miliona złotych (376 620 dolarów). Z kolei przegrany w finale zarobi w przybliżeniu 850 tysięcy złotych.