To był świetny pojedynek, od początku do końca trzymający w dużym napięciu. Także dlatego, że o awans do półfinału zmierzyli się gracze, którzy słyną ze świetnego przygotowania kondycyjnego i motorycznego. Hurkacz i Miedwiediew mieli dodatkowo utrudnione zadanie, bo przyszło im zmierzyć się w pełnej spiekocie, w ciągu gorącego dnia w Australii. Ich wielki pojedynek trwał 4 godziny i 3 minuty. Stąd od razu zasadne było pytanie do Rosjanina, jak był w stanie to zrobić, odnosząc niesamowitą wygraną tak pod względem fizycznym, jak również w obszarze psychicznym i mentalnym. Miedwiediew "zmasakrowany". Rosjanin w mocnych słowach po starciu z Hurkaczem Spektakularny sukces Huberta Hurkacza. Tego jeszcze nie było. Polak napisał dwie historie na Australian Open - Jestem wykończony, zmasakrowany. Miałem jeszcze paliwo w baku, ale byłem bardzo, bardzo zmęczony. Hubi grał bardzo dobrze w czwartym secie, miałem przewagę, prowadziłem, ale on grał świetnie. Starałem się zrobić to wszystko, co mogłem, żeby tylko zostać w meczu. Bardzo się cieszę, że przetrwałem takie spotkanie i przede wszystkim bardzo jestem zadowolony z piłki meczowej, którą w taki sposób zagrałem - dzielił się emocjami Miedwiediew, trzeci zawodnik rankingu ATP. Hurkacz znów najgroźniejszy był w elementach, które zawsze dają mu największą przewagę, czyli przede wszystkim bombardował przeciwnika na polu serwisowym. "Pokazywałeś ostatnio Jimowi Courierowi, jak returnować z wysokimi zawodnikami, którzy tak dobrze serwują. Dzisiaj wyszedłeś na kort i nagle zacząłeś stać zdecydowanie bliżej. Zmiana pozycji była zaplanowana?" - padło pytanie. "Okaż im trochę miłości". Zaskakujące pytanie i pełna uczuć odpowiedź Podpuszczony, czy jest zły na organizatorów, że skoro znów przyszło mu grać w ciężkich warunkach, to może z tego miejsca chciałbym poprosić o lżejsze traktowanie, w żartach zaczął rozglądać się za dyrektorem turnieju. Fortuna dla Huberta Hurkacza. Sporą kwotę zgarnie państwo. Polak musi sporo oddać - Gdzie jest Craig Tiley? Nie, to nie jest jego wina, on jest bardzo dobrym dyrektorem. To jest bardzo trudna sytuacja, ale lubię ten turniej, choć miewam w nim ciężkie momenty. Dziękuję za wsparcie i cieszę się, że mogę tutaj być - zaznaczył Miedwiediew, podkreślając swoje zadowolenie, że nie tylko sam uwija się na korcie jak w ukropie, ale również zmusza swoich przeciwników do tego samego. - Czasami jak patrzę na statystyki, to moje liczby diametralnie różnią się od innych zawodników, nawet tych, którzy lubią biegać - wymownie się uśmiechnął. Dodatkowo pokłonił się także swojemu sztabowi, bo znany z wybuchowego temperamentu zawodnik nieraz daje się własnemu narożnikowi mocno we znaki. "Okaż im trochę miłości" - padła zaskakująca prośba w wywiadzie. - Po meczu już przesyłałem buziaki do mojego teamu. Mój trener wie, jak bardzo kocham z nim pracować i jak dużo mi daje. Nagrodźcie brawami mój sztab, bo wykonują świetną robotę - po tych słowach aplauz zebrał także sam zawodnik, półfinalista tegorocznej edycji Australian Open.