Tegoroczny turniej Internazionali BNL d'Italia przynosi polskim kibicom sporo emocji nie tylko za sprawą Igi Świątek, ale także spotkań Huberta Hurkacza. Po tym, jak wrocławianin pokonał Rafaela Nadala i Tomasa Martina Etcheverry'ego, w meczu 1/8 finału powrócił w wielkim stylu ze stanu 5:7, 1:3 w potyczce z Sebastianem Baezem. Dzięki temu, że Polak po raz pierwszy znalazł się w najlepszej "8" rzymskiej imprezy, skompletował ćwierćfinały w każdych zmaganiach rangi ATP Masters 1000. Rywalem naszego tenisisty w walce o półfinał turnieju w stolicy Włoch okazał się Tommy Paul. Amerykanin sensacyjnie pokonał w dwóch setach obrońcę tytułu Daniila Miedwiediewa i zagwarantował kolejne polsko-amerykańskie starcie. W oficjalnych rozgrywkach obaj mierzyli się ze sobą dotychczas dwukrotnie. Oba te mecze odbyły się jednak na nawierzchni twardej, każdy z nich odniósł po jednym zwycięstwie. Przedziwny mecz Huberta Hurkacza. Mnóstwo przełamań w spotkaniu Polaka Podobnie jak w meczu z Sebastianem Baezem, już w pierwszym gemie wrocławianin miał problemy przy własnym podaniu. Po podwójnym błędzie serwisowym wrocławianin musiał bronić break pointa. Tym razem udało się jednak uniknąć przełamania na początku spotkania. Hubert oddalił zagrożenie i rozpoczął starcie od prowadzenia. Hurkacz nie nacieszył się nim jednak zbyt długo. W trzecim gemie popełnił sporo błędów z forehandu, nie funkcjonował najlepiej serwis i w konsekwencji doszło do przełamania. Rywal Polaka zaliczył bardzo solidny początek, ale w czwartym gemie jego gra nieco się zacięła. Nasz reprezentant wykorzystał chwilę słabości przeciwnika. Najpierw doprowadził do równowagi, a po chwili doszło do powrotnego przełamania i mieliśmy 2:2. Wydawało się, że wrocławianin jest na dobrej drodze, by wrócić na prowadzenie. Miał 30-0, jednak później znów dał się zdominować rywalowi. Amerykanin wygrał cztery punkty z rzędu i ponownie był z przodu, mając przewagę breaka. Po kilku minutach zrobiło się już 4:2. Przez moment Hubert zaczął pewniej prezentować się przy swoim podaniu. Zdecydowanie większe problemy miał rywal. To się ziściło w dziesiątym gemie. Hurkacz konsekwentnie otrzymywał okazje na przełamanie, często pomagała Polakowi taśma. I w końcu, za czwartą okazją nasz tenisista wyrównał na 5:5. Niestety, końcówka seta zupełnie nie wyszła wrocławianinowi. Powróciły problemy przy swoim serwisie, przez co przegrał gema do zera. Chwilę później Paul w pewnym stylu zakończył wszystko przy własnym podaniu, wygrywając partię 7:5. Początek drugiego seta rozpoczął się źle dla Polaka. Rywal mógł prowadzić już 3:0, z podwójnym przełamaniem, ale na szczęście Hubert wyratował się i wciąż utrzymywał kontakt z Amerykaninem. W kolejnym gemie odrobił stratę breaka i zrobiło się 2:2. Hurkacz znacząco poprawił jakość serwisu, pojawiało się coraz więcej asów. To spowodowało, że presja zaczęła przechodzić na stronę Paula. W ósmym gemie wrocławianin przełamał do zera. Po chwili doprowadził do decydującego seta wynikiem 6:3. Polak nie zamierzał się zatrzymywać i już na początku trzeciej partii wykorzystał jednego z dwóch break pointów. Chwilę później wrócił ze stanu 0-30 przy własnym podaniu i miał już dwa gemy przewagi. Amerykanin nie dawał jednak za wygraną. Wrócił do lepszej gry i odrobił straty. W piątym gemie prowadził 40-15, ale mimo to przegrał. Przy trzeciej okazji dla Huberta nieczysto zagrał piłkę z forehandu i Hurkacz wrócił na prowadzenie z przełamaniem. Nie był to jednak koniec festiwalu przełamań. Chwilę później, chociaż wrocławianin wrócił ze stanu 0-40 i miał okazję na 4:2, później rywal dostał czwartego break pointa i wykorzystał go. Kolejne minuty również nie układały się po myśli Polaka. Przy stanie 5:3 Paul serwował po awans do półfinału. Hurkacz miał aż sześć szans na odrobienie straty przełamania, ale nie wykorzystał żadnej z nich. Ostatecznie Amerykanin zamknąć spotkanie za czwartą piłkę meczową i wygrał 7:5, 3:6, 6:3. W nagrodę zagra ze Stefanosem Tsitsipasem lub Nicolasem Jarrym. Dokładny zapis relacji z meczu Hubert Hurkacz - Tommy Paul jest dostępny TUTAJ.