Pierwsza część sezonu w przypadku Huberta Hurkacza miała wiele przyjemnych momentów, były też jednak i słabsze chwile. Polak utrzymał się w TOP 10 rankingu ATP, był w finale United Cup, choć to głównie dzięki znakomitej postawie Igi Świątek, ale i w ćwierćfinale Australian Open. Późniejsze występy pozostawiają już jednak trochę niedosytu, szczególnie ten w Indian Wells. W Miami wrocławianin dotarł do czwartej rundy, tam minimalnie przegrał z Grigorem Dimitrowem, który ostatecznie dotarł do finału i tym samym wyprzedził Polaka na światowej liście. Polak i Bułgar stoczyli porywające widowisko, które w trzecim secie rozstrzygnął tie-break. Dimitrow zaś poprawił swój bilans starć z Hurkaczem na 5:0, na dodatek skompletował ćwierćfinały we wszystkich turniejach rangi 1000, brakowało mu tylko tego z Florydy. Młody Brazylijczyk może być kiedyś gwiazdą. Ten rok zaczął imponująco Polak na twarde korty wróci zapewne dopiero po igrzyskach olimpijskich, czyli w sierpniu. Wcześniej czeka go cykl zawodów na mączce, później trawa w Niemczech i Anglii, wreszcie zmagania olimpijskie znów na obiektach Rolanda Garrosa. Podobnie jak w zeszłym roku, znów zdecydował się na grę w niewielkim turnieju w Estoril pod Lizboną, będzie tu jedną z największych gwiazd. Wtedy przegrał już pierwsze spotkanie, teraz będzie chciał sprawdzić formę przed wielkimi turniejami w Monte Carlo (od 8 kwietnia) i Madrycie (od 22 kwietnia). Do obu już się zgłosił. Główną drabinkę rozlosowano już w sobotę, Polak wiedział, że jego rywalem może być zaledwie 17-letni João Fonseca, o ile wygra swój pojedynek z kwalifikantem. Brazylijczyk jest wielkim talentem, w zeszłym roku wygrał juniorski US Open, dwa tygodnie temu był w finale challengera w Asuncion. Mało tego, w tym roku odniósł dwa cenne zwycięstwa w turnieju ATP 500 w Rio de Janeiro, tam występował z "dziką kartą". Rozbił 6:0 i 6:4 Francuza Arthura Flisa (ATP 36) i 6:4, 6:4 Chilijczyka Cristiana Garina (ATP 88). W ciągu zaledwie trzech miesięcy awansował o 450 miejsc, w dzisiejszym notowaniu znajdzie się w trzeciej setce. A może jednak rewanż za Wimbledon? Mówiący po polsku Brytyjczyk jest na "ścieżce" Hurkacza Tyle że najpierw Fonseca musi pokonać Brytyjczyka Jana Choinskiego - bo to właśnie jego w niedzielę wieczorem dolosowano mu pary. 26-latek jest synem polskiego baletmistrza, urodził się w Niemczech, ale mówi w naszym języku, zresztą bardzo dobrze. Dopiero rok temu udało mu się zagrać powyżej poziomu challenera, przeszedł pierwszą rundę Wimbledonu, w drugiej wpadł na Hurkacza. Wtedy Polak był lepszy, wygrał 6:4, 6:4, 7:6. Teraz zaś może dojść do rewanżu, o ile Brytyjczyk pokona wcześniej Fonsecę. Jeśli zaś Hurkacz zdoła wygrać swój mecz w drugiej rundzie, to w kolejnej jego potencjalnym rywalem może być rozstawiony z ósemką Dominik Koepfer. W półfinale zaś: Włoch Lorenzo Musetti bądź wspomniany już Francuz Flis. Jedynkę w turniejowej drabince ma w Estoril Casper Ruud.