W poprzedzającym to spotkanie meczu Felixa Augera-Aliassime'a z Thiago Monteiro nie padło żadne przełamanie, więc musiało ono zostać ostatecznie rozstrzygnięte w dwóch tie-breakach. W obu lepszy był Kanadyjczyk, ale szczególnie w drugim musiał się mocno napracować, wygrywając go 10:8. Na podobną historię zapowiadało nam się także w pojedynku Hurkacza z Kokkinakisem, bo obaj zawodnicy prowadzili prawdziwą serwisową wojnę. Kokkinakis lepszy w walce na wyniszczenie w pierwszym secie Australijczyk zdecydował się na ciekawy manewr, bo mimo wygrania przedmeczowego losowania, postanowił zacząć spotkanie od przyjmowania serwisu Hurkacza. Tak jak szybko Polak wygrywał kolejne gemy, tak samo szybko Kokkinakis odrabiał straty swoim podaniem. Mecz toczył się więc bardzo sprawnie, a jedyne dłuższe przerwy były wynikiem niesubordynacji publiki, która regularnie opuszczała swoje miejsca w trakcie trwania akcji, mimo wyraźnych próśb ze strony sędziego. Jeśli już jakieś akcje przechodziły w dystans i trwały nieco dłużej, to w większości lądowały na koncie Polaka, zdecydowanie częściej jednak nie wychodziły one poza kilka przebić. Ozdobą końcówki pierwszego seta był przepiękny bekhend Hurkacza przy stanie 5:5, zresztą był to gem, w którym Polak był najbliżej utraty serwisu, ostatecznie jednak go utrzymał. To samo po chwili zrobił jednak Kokkinakis i pierwszą partię musiał rozstrzygnąć tie-break. Ten miał dosyć dramatyczny przebieg, bo po słabym początku Hurkacz przegrywał już 0:3, by momentalnie wziąć się w garść i nie tylko odrobić stratę, ale wyjść na prowadzenie 6:3. Wtedy znów bezbłędnie zaczął grać Australijczyk, doprowadzając do remisu 6:6. Polak miał jeszcze kilka piłek setowych, jedną dzięki kapitalnemu atakowi po prostej w trakcie wykonywania efektownego ślizgu, ale za każdym razem bronił się Kokkinakis. To właśnie on wyszedł zwycięsko z tej walki nerwów, wygrywając ostatecznie 12:10. Hurkacz obronił trzy piłki meczowe Sytuacja nie zmieniła się też specjalnie w drugiej partii, gdzie od początku znów toczył się przede wszystkim pojedynek na serwis i cały czas był on niezwykle wyrównany. Hurkaczowi udało się przełamać rywala na stan 3:2 i wydawało się, że będzie blisko wygrania seta, gry prowadził 5:3. Przegrał jednak trzy kolejne gemy i to rywal wkrótce prowadził 6:5. Hurkacz nie przegrał jednak swojego serwisu i o losach drugiego seta ponownie zadecydował tie-break. W nim Kokkinakis miał trzy piłki meczowe, lecz Hurkaczowi udało się wybronić, a później Polak wykorzystał pierwszej setbola. Doprowadził tym samym do trzeciego seta. Kolejne dwie piłki meczowe obronione. Hurkacz triumfuje! Skoro dwa poprzednie sety kończyły się w tie-breakach, nie inaczej musiało być także w decydującej partii. 12 gemów nie przyniosło żadnego przełamania i obaj panowie rozegrali trzeciego tie-breaka, tym razem decydującego. Szybko prowadzenie objął wówczas Kokkinakis, wychodząc na stan 3:0. Australijczyk po chwili wygrywał 6:4, ale Hurkacz obronił dwie piłki meczowe! Polak dopadł rywala przy stanie 6:6 i wygrywał dwie decydujące wymiany! Cały pojedynek trwał 3 godziny i 34 minuty. Hubert Hurkacz - Thanasi Kokkinakis 6:7, 7:6, 7:6