Jeszcze na początku stycznia wydawało się, że Hubert Hurkacz do sezonu 2024 przygotował się bardzo dobrze. Nasz zawodnik nieźle prezentował się podczas United Cup, który był przygotowaniem do Australian Open. Tam Polskę z Hurkaczem w składzie w finale pokonali dopiero Niemcy, a nasz zawodnik był właściwie o milimetry od wygrania finałowego meczu z Alexandrem Zverevem. Tamten turniej był jednak znakomitym prognostykiem, a następne dni zdawały się jedynie potwierdzać, że forma jest naprawdę wysoka. Występ na kortach Australian Open w Melbourne zdawał się jedynie to potwierdzać. Polak prezentował się tam wybitnie, był jednym z najlepszych tenisistów tamtej imprezy. Hurkacz dotarł aż do półfinału turnieju, gdzie musiał uznać wyższość Daniła Miedwiediewa, a więc jednego z tych tenisistów, którzy mają na swoim koncie gigantyczne sukcesy, także w turniejach rangi Wielkiego Szlema. W tym półfinale Polak walczył z zawodnikiem z Rosji naprawdę, jak równy z równym. Dobry początek sezonu Hurkacza Po Australian Open sytuacja jednak się wyraźnie zmieniła, bo Hurkacz nie pokazuje takiego tenisa, jaki widzieliśmy w Australii. Polak odpadł przed finałami turniejów w: Marsylii, Rotterdamie, Dubaju, a niedawno także już w pierwszej rundzie przegrał z Gaelem Monfilsem podczas Indian Wells. W Kalifornii Polak nie zdążył pokazać nawet choćby ułamka umiejętności, które znamy. Hurkacz nie wyglądał, jak zawodnik, który chce walczyć i na to uwagę zwróciło wielu ekspertów. Łukasz Kaca, ekspert od mowy ciała w rozmowie z "Faktem" przeanalizował zachowania ósmego tenisisty świata. - Są również tacy, których ten stres blokuje, usztywnia. Robią wtedy wrażenie powolnych i rozleniwionych, bo siada im koordynacja, a wtedy spada również wiara, że jeszcze coś da się zrobić i odwrócić przebieg wydarzeń na korcie. Mam wrażenie, że tak właśnie jest u Hurkacza. Gdy się spojrzy na jego mowę ciała, nie tylko w meczu z Monfilsem, to widać tam dużo zrezygnowania, zawodu. Nie chodzi tylko o wyraz twarzy, bo chwilami ma już nawet głowę opuszczoną trochę niżej. Ramiona są coraz niżej, powłóczy nogami - ocenił ekspert. Spuszczona głowa i kolejne porażki - U Huberta wygląda to trochę tak, jakby on w pewnym momencie puszczał po prostu te myśli samodzielnie. Niech one sobie biegają. On po prostu na pewnym etapie nie jest już w stanie zawrócić do pełnego skupienia i to widać w całym jego ciele. Również po tym, że zaczyna wtedy grać pasywnie, boi się podjąć ryzyko. Podejmuje w stresie złe decyzje, a w efekcie przegrywa często na własne życzenie. Oczywiście ja wiem, że to nie jest absolutnie jego życzenie, ale on przegrywa najpierw mecz samemu w głowie, a dopiero potem na korcie - dodał, wyjaśniając wszelkie domysły. Nie ma co ukrywać, będąc na poziomie, na który jest obecnie Hurkacz, najważniejsze są turnieje rangi Wielkiego Szlema i tysięczniki, a w tym sezonie do tej listy dopisać trzeba jeszcze igrzyska olimpijskie. Dla naszego tenisisty właśnie te rzeczy z pewnością liczą się najbardziej, aby jednak osiągnąć w nich sukcesy, musi on szybko zdiagnozować swoje obecne problemy i ruszyć do przodu, jednocześnie rozwijając się.