Hubert Hurkacz zalicza obecnie intensywny czas w rozgrywkach ATP. Jeszcze w sobotę Polak walczył o obronę tytułu w Marsylii. Ostatecznie w półfinale musiał jednak uznać wyższość późniejszego triumfatora imprezy - Ugo Humberta. Już dzień później wrocławianin znalazł się w Rotterdamie, gdzie od poniedziałku ruszył prestiżowy turniej rangi ATP 500. Na swoje pierwsze spotkanie 27-latek musiał jednak poczekać do wtorku. Rywalem polskiego zawodnika był Jiri Lehecka. Panowie dotychczas nie rozegrali żadnego bezpośredniego pojedynku. Nasz reprezentant musiał być czujny, bowiem Czech pokazał już dobrą formę w tym sezonie. Tuż przed Australian Open wygrał turniej ATP 250 w Adelajdzie. Niespodziewany zwrot akcji w tie-breaku drugiego seta. Dwa błędy Hurkacza dały nadzieję rywalowi Polak spokojnie wszedł w spotkanie otwierające jego przygodę z tegorocznym turniejem w Rotterdamie. W pierwszych dwóch gemach serwisowych Hurkacza rywal miał swoje dobre momenty, ale ostatecznie decydujące punkty wędrowały na konto Huberta. W czwartym gemie pierwszej partii wrocławianin wykorzystał moment słabości rywala. Czech prowadził 40-15, ale później nieoczekiwanie pojawił się break point dla ósmego tenisisty rankingu ATP, który od razu został wykorzystany. Od tego fragmentu najlepszy polski tenisista kontrolował już przebieg partii i wygrał ją 6:3. W drugiej rundzie nie obserwowaliśmy żadnych przełamań, a o końcowym rezultacie rozstrzygnął tie-break. Przy stanie 2-1 Polak wywalczył mini-przełamanie i przy stanie 6-4 miał dwie piłki meczowe. Pierwszą okazję Hubert zmarnował po nieudanym forehandzie, a drugą rywal obronił asem. Po chwili to Lehecka miał piłkę setową, ale nasz reprezentant szybko zneutralizował zagrożenie serwisem. Niestety przy stanie 9-9 Hurkacz ponownie popełnił bardzo prosty błąd z forehandu. W kolejnej akcji Czech zamknął tie-break rezultatem 11-9. Przez pierwsze sześć gemów decydującej partii wydawało się, że obaj zawodnicy pewnym krokiem zmierzają w kierunku kolejnego tie-breaka. Nieoczekiwanie nastał jednak słabszy moment po stronie Polaka i w siódmym gemie wrocławianin musiał bronić dwóch break pointów. Nasz reprezentant zagrał jednak odważny tenis i zdobył cztery punkty z rzędu, oddalając tym samym zagrożenie. W kolejnym gemie przy podaniu Polaka rywal ponownie miał swoją okazję na przełamanie, ale jeszcze raz na pomoc Hurkaczowi przyszedł serwis. Po kilku minutach rywal musiał zmierzyć się z presją wygrania gema, by utrzymać się w spotkaniu. Od stanu 30-15 dla Lehecki nasz reprezentant wygrał dwa punkty i nieoczekiwanie wywalczył kolejną piłkę meczową. Czechowi na pomoc przyszedł serwis na zewnątrz, który powtórzył także dwie akcje później i doprowadził finalnie do stanu 5:5. Ostatecznie o losach decydującej partii również rozstrzygnął tie-break. Polak znów wypracował sobie przewagę na początku, a szybko ją stracił. Przy stanie 6-5 Lehecka miał swoją pierwszą piłkę meczową, ale jeszcze wówczas Polak się wybronił. Niestety w kolejnej akcji Czech wywalczył kolejną szansę na zakończenie meczu po znakomitym minięciu po crossie. Później Jiri popełnił pierwszy podwójny błąd serwisowy w tym meczu i doszło do kolejnego wyrównania w tie-breaku. Przy stanie 9-9 nasz zawodnik posłał fenomenalny return z backhandu, który dał piłkę meczową dla Hurkacza przy własnym serwisie. Po chwili wrocławianin zakończył to nieprawdopodobne spotkanie, wygrywając 6:3, 6:7(9), 7:6(9) po obronie trzech piłek meczowych. Kolejnym rywalem wrocławianina będzie reprezentant gospodarzy - Tallon Griekspoor. Pojedynek drugiej rundy odbędzie się dopiero w czwartek. Jeśli Polak pokona Holendra, wówczas po raz pierwszy w karierze znajdzie się w ćwierćfinale imprezy ATP 500 w Rotterdamie. Dokładny zapis relacji z meczu Hubert Hurkacz - Jiri Lehecka jest dostępny TUTAJ.