Hubert Hurkacz znakomicie rozpoczął obecny sezon i zakończył poprzedni. Rzutem na taśmę 2023 rok skończył, grając w ATP Finals w Turynie, choć był tam jedynie rezerwowym. Mimo tego Polak wystąpił w tym turnieju, sprawiając bardzo dużo problemów Novakovi Djokoviciowi. Serb stracił seta w starciu z naszym zawodnikiem, przez co musiał czekać na następne rozstrzygnięcia, aby zapewnić sobie awans do półfinału tej imprezy, którą ostatecznie "Nole" wygrał. Świetne Australian Open Huberta Hurkacza W rok 2024 Hurkacz wszedł w takiej formie, jaką prezentował właśnie wówczas w stolicy Piemontu. Już podczas United Cup widać było, że przygotowania do nowego sezonu były naprawdę udane. Po zmaganiach reprezentacyjnych przyszedł czas na sukcesy indywidualne. Te miało przynieść Australian Open, a więc jeden z czterech najważniejszych turniejów w trakcie całego regularnego sezonu, choć w tym roku trzeba jeszcze przecież pamiętać o igrzyskach olimpijskich. Trzeba jednak przyznać, że w Melbourne nasz zawodnik prezentował się bardzo dobrze. Dotarł w tej imprezie aż do półfinału, gdzie uznał wyższość dopiero Daniła Miedwiediewa, a więc jednego z najlepszych zawodników świata. Dobry wynik zagwarantował naszemu tenisiście także awans w rankingu ATP. Hurkacz po Australian Open wskoczył do czołowej ósemki tegoż rankingu i wyprzedził w nim Caspera Ruuda, a więc gracza, który ma już na swoim koncie finały turniejów rangi Wielkiego Szlema. Ósme miejsce nie było jednak dane mu na długo. Porażka za porażką i spadek w rankingu ATP Po Australian Open przyszedł dla Hurkacza trudny czas. Nie udało mu się obronić tytułu, który rok temu zdobył. Później dosyć szybko pożegnał się także z turniejami w Rotterdamie, Dubaju i Indian Wells. Najbardziej bolesna była chyba ta ostatnia porażka w Kalifornii, bo Polak musiał uznać wyższość doświadczonego, ale jednak wciąż wyraźnie słabszego w ostatnich miesiącach Gaela Monflisa, co więcej w pierwszym secie tamtego spotkania Hurkacz nie wygrał nawet jednego gema, co przy jego serwisie wydaje się wręcz niewiarygodnie przy jego serwisie. Niestety jednak ta porażka i wszystkie wcześniejsze mają swoje odzwierciedlenie w tym, co widzimy w rankingu ATP. Polak bowiem zaliczył spadek w tym notowaniu. Na całe szczęście wciąż jednak utrzymuje się w czołowej dziesiątce rankingu ATP. Obecnie po tych wszystkich zbyt szybkich porażkach Hurkacz plasuje się w nim dokładnie na dziewiątej lokacie. Trzeba jednak przyznać, że jego pozycja w tejże czołowej dziesiątce nie wydaje się obecnie zbyt bezpieczna. Za jego plecami czyha dwóch bardzo groźnych rywali. Dziesiąty Alex de Minaur traci bowiem do Hurkacza ledwie 70 punktów, a jedenasty Stefanos Tsitsipas 115 oczek. Nie są to duże różnice i tak naprawdę jeden turniej może je błyskawicznie zniwelować.