Kapitalnym występem w Szanghaju i drugim w karierze triumfie w turnieju rangi ATP 1000 Masters, Hubert Hurkacz narobił polskim kibicom, ale także i sobie, nadziei, że jest jeszcze w stanie wbić się do czołowej ósemki rankingu Race i wywalczyć miejsce w finale sezonu w Turynie. Nadzieje te podtrzymał w zeszłym tygodniu, mimo, że w finale w Bazylei przegrał z Félixem Auger-Aliassimem 6:7, 6:7. Najwięcej znaczył bowiem Masters w Paryżu - to do zgarnięcia było aż 1000 punktów, ale sukces Polakowi mógłby przybliżyć nawet występ w finale, a może i półfinale. Tak się się jednak nie stało - przegrywając w piątek 1:6, 6:4, 4:6 z Grigorem Dimitrowem, Polak te szanse stracił. Mało tego, musiał czekać na kolejne wyniki Karena Chaczanowa i Alexa De Minaura, którzy mogli go jeszcze wyprzedzić w rankingu i zabrać nawet miejsce rezerwowego. Tak się jednak nie stanie: Polak poleci do stolicy Piemontu. Kluczowy mecz Karena Chaczanowa. Rosjanin musiał dokonać w Paryżu tenisowego cudu Hurkacz mógł bowiem spaść z dziewiątego miejsca nawet na jedenaste - wciąż mogli go bowiem wyprzedzić Argentyńczyk Alex De Minaur oraz Rosjanin Karen Chaczanow. Ten drugi musiał jednak wygrać wszystkie trzy spotkania: najpierw ze Stefanosem Tsitsipasem, później półfinał z Dimitrowem, wreszcie finał, być może z Novakiem Djokoviciem. Nie dał rady już w pierwszym z nich, uległ Grekowi gładko, w dwóch setach. A to nie było takie oczywiste, bo Tsitsipas miał bardzo słabą część lata i jesieni na kortach twardych, kiepsko było jeszcze w Azji. Ostatnio odżył, w Antwerpii i Wiedniu dotarł do półfinałów, choć w Belgii i tak mógł czuć spory niedosyt. W Paryżu już nie zawodzi, odprawił Auger-Aliassima, Alexandra Zvereva i teraz Chaczanowa bez straty seta. Stefanos Tsitsipas wraca do wysokiej formy? Turniej w Paryżu pozytywnie zaskakuje Dziś w pierwszej partii uważnie pilnował swoich gemów serwisowych, każdego wygrał do 30. Sam zaś raz Chaczanowa przełamał - to wystarczyło do wygrania 6:3. Drugiego seta Grek zaczął od ośmiu wygranych akcji z rzędu, zanosiło się więc na szybkie zakończenie spotkania. Rosjanin w szóstym gemie zdołał jednak odrobić stratę i wyrównać, ale później dał się jeszcze raz zaskoczyć. I po 81 minutach poległ 4:6, 3:6, tracąc tym samym szansę na wyprzedzenie w rankingu Race Hurkacza. Nawet gdyby w przyszłym tygodniu wygrał turniej w Metz, a wciąż jest na liście startowej, niewiele to zmieni. Szansę na wyprzedzenie Polaka ma jeszcze De Minaur - aby ją zachować, musi wygrać w piątek z Andriejem Rublowem oraz w sobotę z lepszym z pary Djoković - Holger Rune. Występy Huberta Hurkacza w ATP Finals. Polak znów poleci do Turynu Hubert Hurkacz debiutował w ATP Finals w 2021 roku. Zajął wtedy siódme miejsce w rankingu Race, to dało mu prawo gry w fazie grupowej ATP Finals. W debiucie przegrał jednak wszystkie trzy pojedynki, w tym z Jannikiem Sinnerem (2:6, 2:6), który formalnie był tylko rezerwowym, ale wskoczył do gry po kontuzji Matteo Berrettiniego. Podobnie zresztą i dwa spotkania rozegrał drugi z rezerwowych, Brytyjczyk Cameron Norrie. On z kolei zastąpił po pierwszym spotkaniu Tsitsipasa. Rok temu Hurkacz po turnieju w Paryżu spadł z 10. miejsca na 111. - był więc "tylko" drugim rezerwowym, bo z gry zrezygnował Carlos Alcaraz. Nie miało to jednak znaczenia, bo podobnie jak Holger Rune, nie musiał wychodzić na kort - żaden z pozostałych ośmiu uczestników nie zrezygnował z występów. Tyle że Duńczyk stracił kilkanaście punktów za rozegrany rok wcześniej turniej ITF i po Turynie spadł za Polaka. Teraz Hurkacz poleci do Turynu po raz trzeci - jego rola wciąż pozostaje niewiadomą. Jeśli utrzyma dziewiątą pozycję w rankingu Race, a któryś z rywali się wycofa, wskoczy w jego miejsce. Jedno jest pewne: jako rezerwowy, nawet jeśli nie wyjdzie na kort, ma zagwarantowany sowity zarobek: co najmniej 150 tys. dolarów.