Olgierd Kwiatkowski, sport.interia.pl: Co to były za perypetie z pucharem za triumf w Australian Open? Dopiero dziś na moich oczach pan go rozpakowywał. Jan Zieliński, zwycięzca turnieju w grze mieszanej podczas Australian Open z Su-Wei Hsieh, czołowy deblista świata: Po ceremonii na korcie replika pucharu została zapakowana. Kiedy wróciłem do pokoju wyjąłem ją, chciałem się nacieszyć, zobaczyć z bliska to trofeum. Wtedy zauważyłem, że w moim nazwisku jest literówka - zamiast Zieliński grawer napisał Zielińksi. Zwróciłem go następnego dnia. Nie mogłem pucharu odebrać osobiście i zabrać ze sobą, bo to było zbyt skomplikowane. Puchar został nadany przez jedną z firm wysyłkowych. Odbył drugą drogę przez wiele krajów. Dotarł na odprawę celną w Polsce, gdzie nie powinien trafić, bo był już wcześniej sprawdzany i "oclony". Przez to utknął, został schowany gdzieś w kąt w magazynie. Musiałem z mamą wykonać mnóstwo telefonów, aby go odzyskać. Nie bał się pan tego, że to pierwsze pana wielkoszlemowe trofeum zginie? - Wiedziałem, że paczka jest już w Warszawie. Miałem obawy, czy puchar będzie w całości. W Australii organizatorzy powiedzieli mi, że nie mogą ręczyć za to, czy przyleci w jednym kawałku. Trochę to było dla mnie dziwne, że na tak wielkim turnieju ktoś może mieć problemy z właściwym zapakowaniem pucharu i żeby można było mi go bezpiecznie wysłać. Na każdym turnieju tenisowym jest to standardowa procedura. Ale oni tłumaczyli, że to długa podróż, że nie wiedzą, co się stanie po drodze. Ale udało się. Puchar jest - jak pan widzi - cały, bez skazy i literówki. Dziś rano dotarł do nas. Jak ważne dla pana jest to zwycięstwo? Czy może nie jest tak, że wygraną w mikście tenisiści stawiają nieco niżej niż w deblu? - Nie ma co ukrywać, że mikst jest traktowany mniej prestiżowo niż debel i singiel. Ja sam miałem zawsze marzenia, żeby przede wszystkim wygrać turniej wielkoszlemowy w deblu. Ale przecież nie będę sam sobie ujmował wartości tego sukcesu. Wygrałem w końcu turniej wielkoszlemowy! Tysiące tenisistów na całym świecie marzy chociażby o występie na arenie wielkoszlemowej. Ktoś powie: "To tylko mikst", ale przystępując do tej konkurencji każdy chce ją wygrać, tu jest ostra rywalizacja, nikt nie odpuszcza. Nie było to łatwe. Wielką trudnością jest to, aby w ogóle dostać się do turnieju miksta - trzeba mieć wysoki ranking. Od pierwszej rundy gra się z całą czołówką. Dziś jestem bardzo szczęśliwy, że mogę zapisać się w historii polskiego tenisa i być wymieniany w tak znakomitym gronie jak Jadwiga Jędrzejowska, Wojciech Fibak, Łukasz Kubot, Agnieszka Radwańska, Iga Świątek. Jak doszło do tego, że zagrał pan z Su-Wei Hsieh w Melbourne? - Już na miejscu. Zobaczyłem nazwisko Su-Wei na liście osób szukających partnera do gry mieszanej. Był podany numer telefonu. Zadzwoniłem. To był akurat numer trenera Su-Wei. Chwilę pogadaliśmy. Wymieniliśmy kilka uwag technicznych, czy będziemy się dobrze uzupełniać na korcie z Su-Wei. Dogadaliśmy się, a reszta to dziś historia. Dlaczego to jednak nie była Magda Linette albo Magdalena Fręch? - Pytanie o miksta zadałem Magdzie podczas turnieju w Adelajdzie. Magda powiedziała mi, że nie ma zdrowia, żeby występować w trzech konkurencjach. To było widać później, bo nabawiła się kontuzji. Magda Fręch miała w momencie rozpoczęcia turnieju zbyt niski ranking. Tak jak podkreślałem, jest bardzo ciężko dostać się do turnieju miksta. W ubiegłym roku był finał debla Australian Open, w tym zwycięstwo w mikście. Nie chciałby pan grać tylko w Australii? - Ze względów czysto tenisowych jak najbardziej - znakomite miejsce, świetnie się tam czuję, ale ze względów na logistykę i lokalizację - nie. To trochę za daleko. Trudno dolecieć, podróż trwa długo. Chciałbym, żeby to było jednak trochę bliżej. Pod tym względem bardziej pasują mi Stany Zjednoczone. Od kilku miesięcy wiadomo, że Iga Świątek zagra z Hubertem Hurkaczem w turnieju gry mieszanej na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Czy jest jednak możliwy drugi polski mikst - Magda Linette/Jan Zieliński? - Jeżeli ranking będzie nam na to pozwalał, będziemy chcieli z Magdą dostać się do olimpijskiego turnieju w mikście, oczywiście sprawdzimy, czy nie zmienił się regulamin i dwie pary z tego samego kraju mogą zagrać. W Tokio tak było - bo w finale grały dwie pary rosyjskie. Były też dwie pary francuskie. Magda priorytetowo traktuje jednak przede wszystkim singla i debla. Jan Zieliński wygrywając w Australian Open wysłał jasny sygnał. Z kim zagra w Paryżu? A debel? Zagra pan go z Hubertem Hurkaczem? - Start na igrzyskach jest potwierdzony. Zagramy debla z Hubertem w Paryżu. Jakie ma pan plany po Australii? - W sobotę wylatuję na turniej do Delray Beach do Miami, gdzie gram z Hugo turniej ATP 250. Później kierujemy się do Meksyku, do Los Cabos i Acapulco. A potem czeka nas Sunshine Double, czyli Indian Wells i Miami. Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski Polska wygrywa z Uzbekistanem w Pucharze Davisa. Debel Hubert Hurkacz i Jan Zieliński pieczętuje awans