Iga Świątek i Hubert Hurkacz mieli razem wystąpić w mikście podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu, ale wrocławianin musiał się wycofać z rywalizacji z powodu kontuzji odniesionej podczas meczu drugiej rundy Wimbledonu. Polakowi zabrakło kilku dni, by wyleczyć się na imprezę czterolecia. Wczoraj raszynianka wywalczyła brązowy krążek w grze pojedynczej, ale nadeszły także pozytywne informacje dotyczące 27-latka. Nasz najlepszy tenisista jest już gotowy, by wrócić do gry i zamierza wystąpić w turnieju ATP Masters 1000 w Montrealu, który odbędzie się w przyszłym tygodniu. Zanim to jednak nastąpi, tej nocy dotarła znakomita wiadomość dla polskiego zawodnika. Hurkacz, mimo że nigdzie nie grał przez ostatnie kilka tygodni, zanotuje awans na najwyższe miejsce w karierze w rankingu ATP. Wszystko za sprawą korzystnego rezultatu, jaki zapadł podczas ćwierćfinałowego spotkania podczas ATP 500 w Waszyngtonie. W batalii o półfinał imprezy w stolicy Stanów Zjednoczonych zmierzyli się ze sobą Andriej Rublow i Frances Tiafoe. Chociaż to Rosjanin został rozstawiony z "1", pojedynek ułożył się po myśli reprezentanta gospodarzy. Frances Tiafoe lepszy od Andrieja Rublowa. Amerykanin zrobił prezent Hubertowi Hurkaczowi Amerykanin miał pierwszego break pointa już w trzecim gemie, ale wówczas Rublow wyszedł jeszcze z opresji. Kilkanaście minut później Tiafoe dopiął jednak swego i wyszedł na prowadzenie z przełamaniem. Wywalczonej przewagi nie oddał już do końca seta, wygranego 6:4. Frances mógł doskonale rozpocząć drugą odsłonę pojedynku, miał dwie okazje na breaka już w gemie otwarcia. Rublow zdołał oddalić zagrożenie, a w następnym fragmencie zdominował przeciwnika i zrobiło się 4:1 dla Rosjanina. Nie utrzymał jednak prowadzenia i ostatecznie o losach partii decydował tie-break, który niemal od początku ułożył się po myśli zawodnika gospodarzy. Tiafoe wygrał mecz 6:4, 7:6(3) i awansował do półfinału ATP 500 w Waszyngtonie. Taki rezultat sprawił, że Rublow stracił matematyczne szanse na to, by wyprzedzić Hurkacza w najnowszym rankingu ATP. Wcześniej stało się też jasne, że Hubert wyprzedzi Alexa de Minaura, który stracił punkty wywalczone w ubiegłym roku w tym periodzie. Australijczyk pojawił się na igrzyskach, stąd nie miał jak ich obronić. Za olimpijskie zmagania nie przyznaje się punktów do notowania. W związku z tym wrocławianin awansuje w poniedziałek o jedno miejsce i zamelduje się na 6. pozycji. Tak wysoko jeszcze nigdy nie był. 27-latek śrubuje zatem swój rekord, ale o kolejne "skoki" będzie niezwykle trudno. Strata Polaka w wirtualnym rankingu do piątego Daniiła Miedwiediewa wynosi w tym momencie blisko 2500 pkt. W dodatku nasz reprezentant ma jeszcze sporo do obrony do końca sezonu. W połowie października ubiegłego roku świętował bowiem zwycięstwo w turnieju ATP Masters 1000 w Szanghaju.