Hiszpan ostatni raz zagrał w styczniu w Australian Open. Od tej pory leczy kontuzję, a co za tym idzie traci punkty i obsuwa się w rankingu. Przed Indian Wells spadł na już na dziewiąte miejsce. Wiadomo, że wciąż zmaga się z urazem i w tym turnieju nie wystąpi. To oznacza, że straci kolejne 600 punktów. W rankingu może spaść nawet na 12. miejsce, a być może nawet niżej. Nadal z czołowej dziesiątki wypadnie po raz pierwszy od kwietnia 2005 roku, czyli od 18 lat! Był w niej przez rekordowe 911 tygodni z rzędu. Hiszpan niedawno wysłał widomość do fanów, że wciąż trenuje i ma zamiar wrócić na kort. Skok Hurkacza po historyczny sukces? Tę sytuację wykorzysta Hurkacz (3110 pkt w rankingu), który w poniedziałek 20 marca, czyli po zakończeniu Indian Wells, powinien być w czołowej dziesiątce. Hurkacz w turnieju w Kalifornii broni 90 punktów - rok temu dotarł do 1/8 finału. Nawet jeśli noga mu się powinie, to obecnie 12. Cameron Norrie (2815) ma do niego dość duża stratę. By przegonić Polaka, musiałby dotrzeć co najmniej do półfinału w Indian Wells. Hurkacz do tej pory najwyżej sklasyfikowany w rankingu ATPO był na dziewiątym miejscu (listopad 2021). Pod koniec lutego wypadł z czołowej dziesiątki. Nie jest bez szans na hitoryczny awans w jego karierze. Przed nim jest np. Taylor Fritz, sensacyjny zwycięzca Indian Wells sprzed roku. To oznacza, że broni aż tysiąca punktów a ma ich 3795. Polak jest też dość blisko Kanadyjczyka Feliksa Auger-Aliassime (3245 pkt) czy Duńczyka Holgera Rune (3321). W Indian Wells Hurkacz w pierwszej rundzie ma wolny los. W drugiej zmierzy się z zwycięzcą meczu lucky losera Alexei Popyrina z Australii z kwalifikantem Chińczykiem Zhizhen Zhangiem.