Hubert Hurkacz po przerwie spowodowanej kontuzją odniesioną podczas Wimbledonu wrócił na kort w Montrealu, gdzie dotarł do ćwierćfinału turnieju rangi ATP Masters 1000. Tam przegrał mecz o awans z Alexeiem Popyrinem, chociaż wygrał pierwszego seta i początkowo dobrze spisywał się w drugim. Wrocławianin szansę na rehabilitację otrzymał już kilka dni później w Cincinnati, gdzie również rozgrywany jest tzw. tysięcznik. Polak z racji rozstawienia w pierwszej rundzie otrzymał wolny los, więc zmagania rozpoczął od drugiej rundy. W tej przyszło mu się zmierzyć z Yoshihito Nishioką, który w pierwszej partii bezlitośnie wykorzystał problemy Hurkacza i wygrał 6:3. Na początku drugiego seta wrocławianin skorzystał z przerwy medycznej, sygnalizując kłopot z plecami. Mimo to wrócił do gry, wygrał seta po tie-breaku i doprowadził do trzeciej partii. Hubert Hurkacz z awansem. A po meczu taki gest Siódmy tenisista rankingu ATP poszedł za ciosem i z gema na gem grał coraz lepiej, co powodowało frustrację u Japończyka, który najpierw otrzymał upomnienie, a następnie stracił gema. Rozpędzony Polak postawił "kropkę nad i", wygrał 6:1 i przypieczętował awans. A chwilę po zakończeniu spotkania zdecydował się na niesamowity gest. Polak nagle ruszył w stronę trybun i wręczył rakietę swojemu młodemu kibicowi. Chłopiec na ten gest zareagował wybuchem radości, ścisnął dłoń Polaka i wyglądał na wyraźnie ucieszonego prezentem, co zresztą widać na nagraniu udostępnionym przez Polsat Sport. Wygrany set przez Sabalenkę, ale co się stało potem. Pomoc medyczna wezwana na kort