Trudno powiedzieć, jaki wpływ na przebieg meczu miały towarzyszące mu okoliczności. Spotkanie było zaplanowane na godzinę 12.30 - rozpoczęło się kwadrans przed 17. Kolejne zmiany terminu były spowodowane opadami deszczu. Nic nie zapowiadało katastrofy Dla Hurkacza nie jest to żadnym usprawiedliwieniem. Miał takie same warunki jak J.J. Wolf. Zagrał jednak dużo poniżej swojego poziomu. Tym razem żadnym atutem nie był serwis Polaka. Miał kilka asów, ale podanie nie dawało wrocławianinowi przewagi. Długo ten mecz był wyrównany. Kluczowy moment miał miejsce na przełomie pierwszego i drugiego seta. Przy wyniku 3:4 Hurkacz serwował. Nic nie zapowiadało katastrofy, bo prowadził 40:15. Wolf doprowadził jednak do pierwszego w tym spotkaniu stanu równowagi. Od tego momentu przegrał tylko jeden punkt. Dwa ostatnie nie tyle wygrał, co oddał mu je Hurkacz popełniając niewymuszone błędy. J.J Wolf momentami zachwycał Polak pierwszego seta przegrał 3:6 po zaledwie 34 minutach. Był cały czas w defensywie, nie prowadził gry, także na początku drugiej partii. Amerykanin szybko uzyskał przewagę. Prowadził 2:0. Grał bardziej agresywnie, wyglądał też na dużo bardziej zmotywowanego. Wydawało się, że Polak może dogonić rywala w szóstym gemie. To była fascynująca rozgrywka. Hurkacz prowadził 30:0, ale dwoma akcjami przy siatce Wolf zniwelował stratę. Później w jednej z akcji tenisiści odbijali piłkę 23 razy, górą w niej okazał się Amerykanin. Ostatecznie utrzymał dwugemowe prowadzenie. Było 2:4. Hurkacz nie znalazł sposobu na dobrze grającego tenisisty z Cincinnatti. Tak jak w pierwszym secie tak i w drugim jedno przełamanie zdecydowało o końcowym wyniku. WWolf zasłużył na to zwycięstwo, momentami - chociażby w ostatnim gemie - zachwycał. Polak rozczarował. Sezon na mączce ma na razie bardzo słaby. Olgierd Kwiatkowski II runda turnieju ATP Masters 1000 Internatzionali d’Italia (pula nagród 7 705 780 euro) Hubert Hurkacz (Polska, 14) - Jeffrey John Wolf (USA) 3:6, 4:6