Dla całego tenisowego świata jasne jest, że Hubert Hurkacz ma zdecydowanie większy potencjał, niż dotychczas pokazał to w turniejach rangi Wielkiego Szlema. Polak bowiem w swojej historii występów w tych czterech najważniejszych imprezach w roku zwyczajnie zawodził. Jasne, najlepszym wynikiem jest półfinał z 2021 roku, gdy na Wimbledonie w walce o finał przegrał z Matteo Berrettinim, a wcześniej wyeliminował Rogera Federera i właściwie zakończył mu karierę. Świątek odpadła, a tu podwójny hit. Gauff może pomóc, Sabalenka zagrożona Gdy jednak spojrzymy szerzej, to Hurkacz zaledwie raz dotarł do czwartej rundy, również na Wimbledonie, w minionym sezonie. Obecny występ w Australian Open już na pewno będzie drugim najlepszym, a być może stanie się zwyczajnie najlepszym w historii gier Polaka. Wrocławianin staje bowiem przed wielką szansą, która faktycznie wydaje się możliwa do chwycenia, bo rywal, z którym Polak zagra o półfinał Australian Open 2024 jest przez Hubiego dobrze wspominany. Hubert Hurkacz uwielbia grać z Miedwiediewem. Nie przegrał od ponad dwóch lat Hurkacz z Daniłem Miedwiediewem mierzył się pięć razy, choć raz spotkanie miało charakter bardziej towarzyski. To Miedwiediew jest tym tenisistą z czołowej trójki, z którym Hurkacz ma pozytywny bilans pojedynków. Na te pięć rozegranych meczów z tenisistą z Moskwy, to Hurkacz trzykrotnie schodził z kortu z rękami uniesionymi w geście tryumfu, a kibice oklaskami żegnali rozgoryczonego po porażkach Daniła Miedwiediewa. Polak z pewnością najlepiej wspomina czerwcowy pojedynek na trawie w Halle. 19 czerwca 2022 roku obaj zawodnicy spotkali się ze sobą w finale turnieju ATP 500 w Halle. Tamte zmagania miały być przygotowaniem do Wimbledonu, który zaczynał się kilkanaście dni później. Okazało się jednak, że faworyzowany Rosjanin nie tyle przegrał z Hurkaczem, co zwyczajnie został zmieciony z kortu. Polak pierwszego seta tego prestiżowego pojedynku o tytuł wygrał, oddając swojemu rywalowi zaledwie jednego skromnego gema. Poruszenie w Rosji przed meczem Hurkacza. Już ogłaszają. Padło ostrzeżenie Hurkacz kompletnie zdominował swojego rywala, na tyle, że ten na początku drugiego seta, w którym walczył o byt w meczu, zdecydował się pod wpływem emocji wyrzucić z trybun swojego pierwszego trenera sławnego Gillesa Cervarę. Na nic mu się to jednak zdało, Hurkacz był w tamtym spotkaniu, jak w transie i już w pierwszym gemie serwisowym przełamał swojego rywala. Później nasz tenisista regularnie utrzymywał swoje podanie i ostatecznie wygrał nieco skromniej, bo 6:4, ale pokonanie lidera światowego rankingu na pewno na zawsze pozostanie w pamięci Polaka. Patrząc na statystyki z tamtego meczu imponować muszą szczególnie liczby w odniesieniu do serwisu Hubiego. Nasz zawodnik trafił aż 75 procent pierwszego podania, a z tych trafionych serwisów wygrał 32 na 38 punktów, co daje skuteczność zdobywania punktów na poziomie 84 procent. Takie liczby muszą imponować. Miedwiediew ledwo przekroczył w tamtym spotkaniu 60 procent skuteczności zdobywania punktów po pierwszym serwisie i była to zasługa bardzo dobrego returnu Polaka. Magdalena Fręch w końcu przemówiła po Australian Open. Ta zapowiedź mówi wszystko Nie ma wątpliwości, że od tamtego momentu Hurkacz poczynił olbrzymi progres. Nasz zawodnik jeszcze bardziej udoskonalił serwis, poprawił forehand, jego backhand stał się bardzo dużą bronią. Nie ma też wątpliwości, że atutem Polaka stała się w jakimś stopniu gra przy siatce i różnego rodzaju skróty, tych bardzo nie lubi Miedwiediew, co nie raz otwarcie przyznawał. Z pewnością ten element, w połączeniu z potężnym serwisem, może być wielką bronią Hurkacza w meczu z tenisistą z Rosji. Polak nie musi bać się historii, ta bowiem stoi po jego stronie, co nie zawsze w pojedynkach z wyżej notowanymi rywalami widzieliśmy. Ostatni raz Miedwiediew był w stanie pokonać Hurkacza podczas finałów ATP Finals w... 2021 roku. Od tego czasu minęły już ponad dwa lata. Panowie mierzyli się ze sobą trzy razy, zawsze górą był hurkacz i nie stracił w tych pojedynkach nawet jednego seta. Naprawdę trudno o bardziej pasującego Hurkaczowi rywala z czołówki światowej na etapie ćwierćfinalu Australian Open 2024. Niebywałe, co zrobiła Aryna Sabalenka. Iga Świątek bez szans. To już pewne Pozostaje już liczyć tylko na to, że w nocy z wtorku 23 stycznia na środę 24 stycznia u Polaka świetnie funkcjonował będzie serwis, nie będzie problemów z forehandem i dopisze do swojego konta kolejne zwycięstwo z Miedwiediewem, udowadniając, że ma patent na tego rywala. O tym, czy faktycznie rano w Polsce będziemy niezwykle szczęśliwi przekonamy się już za kilka godzin. To spotkanie wedle planu ma rozpocząć się o godzinie 3:30. Relacja tekstowa na żywo na Sport.Interia.pl.