Młoda generacja tenisistów radzi sobie coraz lepiej na światowych kortach. Wystarczy powiedzieć, że w ostatnich kilkunastu miesiącach rywalizację praktycznie zdominowali Carlos Alcaraz i Jannik Sinner. Obaj podzielili między sobą tytuły rangi Wielkiego Szlema w roku 2024 i nie wydaje się, aby ktokolwiek z tej generacji graczy starszych miał doskoczyć do ich poziomu. Nawet Novak Djoković dość wyraźnie odstaje od tej dwójki, z wyjątkiem jednego meczu z Hiszpanem. Skandal na korcie, mecz przerwany. Atak na Rosjanina. Kibic wyrzucony z trybun Wśród młodzieży, która chce szturmem zawojować jest przynajmniej dwóch Francuzów. Mowa o Arthurze Filsie oraz Giovannim Mpetshim Perricardzie. Obaj niewątpliwie są wielką nadzieją tamtejszego sportu na sukcesy. Ta dwójka już w przeszłości udowodniła bowiem, że wygrywać potrafi i może być naprawdę groźna dla światowej czołówki. Szczególną uwagą cieszy się Perricard, który bowiem stał się "francuską wersją Huberta Hurkacza", serwując asa za asem. Hurkacz czeka na powrót. Perricard poszedł jego śladem Podobnie, jak u Polaka jest to jego wielki atut, ale z tygodnia na tydzień rozwija się także w innych aspektach tenisowego rzemiosła. Rok temu Hurkacz miał przyjemność zagrać w finale turnieju ATP 500 w Bazylei. Rywalizację przegrał, a w tym sezonie nasz tenisista start w tej imprezie odpuścił. W związku z tym mógł jedynie z poziomu domowej kanapy śledzić rywalizację na kortach w Szwajcarii, a tam Perricardowi w tym tygodniu szło znakomicie. Poruszenie przed powrotem Świątek. Wyciekło zdjęcie, już wszystko jasne 21-letni Francuz awansował bowiem do finału, na swojej drodze pokonując, chociażby ubiegłorocznego zwycięzcę, a więc Felixa Augera-Alliasime'a, czy Holgera Rune. To już naprawdę znaczące postaci tenisa. Co więcej, w czterech meczach do finału Perricard zaserwował aż 87 asów, więc średnia wygrywających podań wyniosła ponad 20 takich na jedno spotkanie. W finale przyszło mu się jednak mierzyć z podobnym "bombardierem" serwisowym, a więc Benem Sheltonem. Faworytem był rzecz jasna Amerykanin, który w swojej karierze osiągał już naprawdę znaczące wyniki w turniejach rangi Wielkiego Szlema, w przypadku Francuza takiej przeszłości nie ma. Ostatecznie jednak to mierzący ponad dwa metry Perricard był górą i wygrał 6:4, 7:6(4). Gdy spojrzymy w statystyki, to zobaczymy, że średnia asów została podtrzymana, bo Francuz posłał 22 asy i cały turniej zakończył z dorobkiem 109 takich zagrań. Zwycięstwo w turnieju rangi ATP 500 to pierwszy tak duży sukces Perricarda w karierze.