Hubert Hurkacz rozpoczął swój powrót do gry po nieudanym US Open od turnieju ATP 500 w Tokio. W pierwszym od czterech tygodni spotkaniu zmierzył się z Marcosem Gironem. Przez długi czas wydawało się, że Polak zmierza po zwycięstwo 2-0 w setach. Prowadził już bowiem 6:4, 3:1. Rywal szybko zdołała jednak odrobić stratę i po tie-breaku doprowadził do rozstrzygającej partii. W niej wrocławianin już na początku wywalczył kluczowe przełamanie dla losów całego spotkania i ostatecznie zapisał na swoim koncie pierwsze zwycięstwo w karierze w głównej drabince zmagań w stolicy Japonii. W następnej fazie poprzeczka powędrowała jeszcze wyżej. Przeciwnikiem 27-latka okazał się bowiem Jack Draper - półfinalista tegorocznego US Open. Brytyjczyk znajduje się obecnie w życiowej formie, co potwierdził także pewnym zwycięstwem w pierwszej rundzie 6:4, 6:2 z Mattią Belluccim. Do tej pory Hubert miał korzystny bilans bezpośrednich starć z tenisistą z Wysp, prowadził 4-1. Teraz mierzył się jednak z ulepszoną wersją Drapera, przez co zadanie wydawało się jeszcze trudniejsze. Dodatkową stawką spotkania dla wrocławianina była możliwość awansu na 7. miejsce w rankingu ATP. Półfinalista US Open pokazał moc. Hubert Hurkacz odpada z turnieju ATP 500 w Tokio Pierwsze akcje meczu nie układały się najlepiej dla Hurkacza. Po tym, jak Polak popełnił podwójny błąd serwisowy, rywal otrzymał na starcie aż trzy break pointy. Na szczęście Hubert wyszedł z opresji. Odrobił stratę, a później po rywalizacji na przewagi przechylił szalę na swoją korzyść. Budził się do życia największy atut wrocławianina, czyli serwis, zaczęły się pojawiać asy. Z czasem 27-latek wyglądał również coraz lepiej w wymianach. To zaowocowało dwoma okazjami na przełamanie w czwartym gemie, ale ostatecznie przeciwnik zdołał oddalić zagrożenie. Niestety, w kolejnej odsłonie pierwszej partii pojawiły się problemy po stronie Polaka. Przy odrobinie szczęścia Draper dostał dwa break pointy. Pierwszą okazję Hurkacz zdołał jeszcze wyratować, ale przy drugiej przeciwnik zagrał popisową akcję, po której wymusił błąd na Polaku. Nasz reprezentant do końca walczył o odrobienie strat, ale nawet w dziesiątym gemie, gdy zrobiło się 30-15 dla Huberta, Brytyjczyk nie dopuścił do okazji na przełamanie. Ostatecznie pierwszy set zakończył się rezultatem 6:4 z perspektywy Jacka. Wrocławianin w dobrym stylu otworzył drugą partię, od pewnie wygranego serwisu. Po chwili zrobiło się ciekawie, gdy od stanu 40-0 przy podaniu Brytyjczyka doszło do równowagi. W końcówce Draper znów świetnie poradził sobie jednak pod presją, doskonale serwując. Dość powiedzieć, że na tym etapie meczu miał więcej asów od naszego reprezentanta, co zdarza się niezwykle rzadko. W piątym gemie zrobiło się gorąco. Od wyniku 30-0 dla Hurkacza doszło do break pointa dla przeciwnika. Hubert obronił się dobrym serwisem, ale po chwili pojawiła się kolejna okazja dla przeciwnika. Niestety, tym razem Polak popełnił już błąd i tak jak w pierwszym secie - także i na tym etapie partii doszło do przełamania na korzyść przeciwnika. 27-latek do końca walczył o odrobienie strat, miał nawet break pointa na 4:4. Przeciwnik cały czas konsekwentnie pilnował jednak swojego podania. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 6:4, 6:4 na korzyść Drapera. W całym meczu Hurkacz posłał 11 asów, a to oznacza, że zarobił kolejne 1100 euro (ponad 4700 złotych) na rzecz osób poszkodowanych w powodzi na terenie południowo-zachodniej Polski. Do tej pory zebrał już 2800 euro (prawie 12000 złotych). Na dalsze zdobycze trzeba już zaczekać do turnieju ATP Masters 1000 w Szanghaju, gdzie nasz reprezentant będzie bronić tytułu. Dokładny zapis relacji z meczu Hubert Hurkacz - Jack Draper jest dostępny TUTAJ.