Hubert Hurkacz w najnowszym rankingu ATP Zajmuje 14. miejsce, ale w już w klasyfikacji wirtualnej, odejmującej punkty wywalczone dokładnie rok temu, jest 17. To efekt utraty całego dorobku wywalczonego dokładnie rok temu w Halle - Polak wygrał cały turniej ATP 500, rozbijając w finale lidera rankingu 6:1, 6:4 Daniiła Miedwiediewa. Dostał za to aż 500 punktów rankingowych, była to jego druga co do wielkości zdobycz w tamtym roku. To tylko przetarcie przed Wimbledonem. Hubert Hurkacz może jednak sporo stracić W tym roku Polak też wystąpi w Halle, ale cały kalendarz jest przesunięty po French Open o tydzień. Najpierw więc zagra w Stuttgarcie w mniejszym turnieju ATP 250, ale nawet tu nie może mówić o spacerku. Polak jest rozstawiony z czwórką, miał więc wolny etap na pierwszym etapie zmagań. Jego rywalem w drugiej rundzie będzie kwalifikant Yosuke Watanuki, który pokonał w poniedziałek hiszpańskiego weterana Feliciano Lopeza. Starcie Polaka z Japończykiem rozpocznie się w środę ok. godz. 13. W ćwierćfinale na Hurkacza może czekać Włoch Lorenzo Sonego. Polak ma z nim ujemny bilans spotkań, choć wygrał ostatnie starcie w Australian Open. Półfinał to już potencjalny pojedynek z najwyżej rozstawionym Stefanosem Tsitsipasem, a w drugiej części drabinki znajdują się m.in. Taylor Fritz, Frances Tiafoe czy nieobliczalny na trawie finalista Wimbledonu z zeszłego lata Nick Kyrgios. Triumfator w Stuttgarcie dostanie 250 pkt, ale za tydzień w Halle stawka wzrośnie dwukrotnie. Tam też zmagania odbywać się będą na trawie, Hurkacz dostał ostatni numer rozstawienia w drabince, czyli ósemkę. A później już nastanie rywalizacja na kortach Wimbledonu, gdzie wszyscy zaczynają od zera: nikomu punkty się nie kasują za wyniki w zeszłym sezonie. To szansa dla Polaka, ale zarazem i wielkie ryzyko. Właśnie dlatego Polak musi uważać. Wimbledon będzie turniejem prawdy. Może pomóc, może też zaszkodzić Wszystko dlatego, że Hubert Hurkacz w tym sezonie spisuje nieco gorzej niż w poprzednim i całkiem realne jest, że może stracić miejsce w czołowej dwudziestce rankingu. Widać to doskonale po rankingu Race, obejmującym tylko tegoroczne starty - jest w nim 20. Polak wygrał co prawda w lutym turniej w Marsylii, ale to była właśnie impreza ATP 250, taka jak obecna w Stuttgarcie. W dużych zawodach szło mu słabiej - w obu Wielkich Szlemach i w pięciu Mastersach nie dotarł choćby raz do ćwierćfinału. Efekty tego widać właśnie w sytuacji rankingowej - odejmując punkty z Halle, Hurkacz stracił już 1/3 swojego zeszłorocznego dorobku. Jeśli nie zapunktuje dobrze w Niemczech, prawdopodobnie spadnie przed Wimbledonem pod koniec drugiej dziesiątki. Londyński turniej będzie więc albo szansą na znaczne poprawienie sytuacji, albo też może pogrążyć polskiego asa tenisa i wyrzucić z pierwszej dwudziestki rankingu. Stałoby się to po blisko 2,5 rocznym okresie bycia w ścisłej światowej czołówce. A że Hurkacz potrafi grać świetnie na trawie, pokazał nie tylko rok temu w Halle. Dwa lata temu w Londynie dotarł do półfinału Wimbledonu i do dziś jest to jego najlepszy singlowy wynik w Wielkim Szlemie w karierze. Gdyby w tym sezonie udało się go powtórzyć, Polak miałby dużo lepszą sytuacją przed kolejnymi miesiącami na kortach twardych.