W pierwszej rundzie turnieju ATP w Cincinnati Hubert Hurkacz mierzył się z kwalifikantem Thanasim Kokkinakisem, kolejny raz serwując swoim fanom istny tenisowy thriller. Polski tenisistka potrzebował trzech setów, by ograć znacznie niżej notowanego rywala. 26-latek przyzwyczaił nas do tego, że w jego potyczkach wręcz nie może zabraknąć tie-breaków. Tak było i tym razem. W kluczowych momentach wrocławianin zachował nerwy ze stali, zwyciężając ostatecznie 7:6 (7-2), 3:6, 7:6 (7-1). Rywalem Huberta Hurkacza w drugiej rundzie zmagań w Cincinnati został sklasyfikowany na 16. lokacie w rankingu (o cztery pozycje wyżej od Polaka) Chorwat Borna Corić, czyli obrońca tytułu sprzed roku. ATP Cincinnati: Hubert Hurkacz był już o krok, kapitalna seria rywala Polaka Po spokojnych dwóch pierwszych gemach środowego spotkania, w trzecim Hubert Hurkacz znalazł się pod ścianą i musiał bronić dwóch break pointów. Udało mu się tego dokonać, a dodatkowo po chwili sam przełamał rywala i do stanu 5:3 utrzymywał bezpieczną przewagę. Na początku drugiej partii Hubert Hurkacz przerwał passę przeciwnika, ale już w trzecim gemie bronił - na szczęście skutecznie - break pointa. Potem przeszedł do kontrataku i doprowadził do przełamania, prowadząc 3:1. Następnie zdołał pójść za ciosem. I znów prowadził 5:2... oraz znów nie zdołał dobić rywala. A miał ku temu okazje - wypracował aż cztery piłki setowe. Obrońca tytułu bronił się jednak jak lew. W kolejnym gemie - przy własnym serwisie - Polak znów nie wykorzystał pierwszej piłki setowej, ale Borna Corić wyciągnął do niego pomocną dłoń - wybił piłkę na aut i w całym meczu mieliśmy remis. Hubert Hurkacz z awansem w Cincinnati. Obrońca tytułu odpadł po trzech setach Decydująca partia była niezwykle zacięta, ale od trzeciego gema Hubert Hurkacz cieszył się w niej z przewagi przełamania, którą powiększył w ostatnim gemie, wygrywając 6:3. W środę na korcie w Cincinnati pojawiła się także - pierwszy raz w tym sezonie - najlepsza polska tenisistka i liderka rankingu WTA - Iga Świątek. 22-latka rozgromiła w meczu drugiej rundy reprezentantkę gospodarzy - Danielle Collins 6:1, 6:0. Nasza zawodniczka ani przez moment nie straciła kontroli nad spotkaniem, grając bardzo mądrze i solidnie. A po spotkaniu postanowiła zaapelować do zgromadzonej na trybunach publiczności.