Występ Stefanosa Tsitsipasa w prestiżowym turnieju ATP Finals stanął pod znakiem zapytania już przed jego rozpoczęciem. Grecki tenisista z powodu problemów zdrowotnych nie był bowiem w stanie dokończyć treningów. 25-latek ogłosił jednak wprost, że nie zamierza wycofywać się z rywalizacji. Zrobił to już po swoim pierwszym meczu, w którym przegrał z reprezentantem Włoch Jannikiem Sinnerem w dwóch setach 4:6, 4:6. Słowa Greka o rzekomym pełnym zdrowiu i odpowiednim przygotowaniu szybko zostały jednak zweryfikowane. Los powiedział mu "sprawdzam". Stefanos Tsitsipas skreczował w trzecim gemie swojego drugiego meczu, w którym jego przeciwnikiem był Holger Rune. Otrzymał za to salwę gwizdów od kibiców zgromadzonych w Turynie. ATP Finals. Hubert Hurkacz wkracza do gry, Polak zastąpi kontuzjowanego Stefanosa Tsitsipasa To mogło wlać nadzieję w serca polskich fanów. Na wiadomość dotyczącą tego, jak poważny ostatecznie okaże się uraz Greka, oczekiwał przygotowany w rezerwie Hubert Hurkacz. Kapitalną wiadomość w sprawie polskiego tenisisty szybko potwierdziła za pośrednictwem swojej strony internetowej organizacja ATP. Oznacza to, że nasz reprezentant może już szykować się do czwartkowego meczu, w którym zmierzy się z nie byle kim, bo z samym liderem rankingu ATP - Novakiem Djokoviciem. Matematyka jest jednak bezwzględna dla Huberta Hurkacza. Z jedną wygraną 26-letni wrocławianin nie będzie w stanie wyjść z grupy.