Będący aktualnie na 8. miejscu w rankingu ATP Hubert Hurkacz powoli rozkręcał się w tegorocznym Roland Garros. W pierwszej rundzie miał niespodziewane kłopoty w starciu z mistrzem juniorskiego Wimbledonu sprzed pięciu lat - Shintaro Mochizukim. Polak musiał wracać ze stanu 1-2 w setach, ale na szczęście zrobił to w świetnym stylu. W kolejnej fazie początek również nie był łatwy dla wrocławianina, ale potem zbudował sobie przewagę i wygrał po czterech partiach z Brandonem Nakashimą. W walce o 1/8 finału rywalem naszego tenisisty okazał się Denis Shapovalov, notowany na 118. miejscu w zestawieniu najlepszych zawodników ATP. Chociaż obecny ranking Kanadyjczyka jest daleki od jego najlepszej pozycji w karierze, to nadal bywa niewygodnym przeciwnikiem. Podczas tegorocznego Roland Garros przekonał się już o tym Frances Tiafoe. Rozstawiony z "25" Amerykanin uległ 25-latkowi urodzonemu w Tel-Awiwie w czterech setach. Kolejny dwudniowy mecz Huberta Hurkacza. Były drobne kłopoty, ale jest zwycięstwo Hurkacz rozpoczął mecz doskonale, od prowadzenia 3:0. Najpierw wygrał swój gem serwisowy do zera, a potem przełamał swojego przeciwnika i jeszcze potwierdził przewagę przy własnym podaniu. Później Shapovalov nieco pobudził się do walki, ale Hubert konsekwentnie pilnował przewagi. Dzięki temu zamknął seta wynikiem 6:3. W drugiej partii Kanadyjczyk od początku pilnował wyniku, w dodatku serwował jako pierwszy. Mimo tego to wrocławianin jako pierwszy miał szansę na przełamanie, w piątym gemie. Denis zdołał jednak wyjść z opresji, a kilkanaście minut później sam miał szansę na prowadzenie 5:3, po wywalczeniu pierwszego break pointa w tym spotkaniu. Polak utrzymał jednak serwis, a potem... nastała przerwa w grze. Zawodnicy opuścili kort z powodu padającego deszczu. Obaj wrócili na obiekt dopiero po około godzinie i od razu stoczyli zaciętą batalię. Hurkacz miał dwie okazje na prowadzenie 5:4, ale rywal wybronił się z trudnej sytuacji. Przy stanie 6:5 dla Kanadyjczyka pojawiła się kolejna przerwa. Tym razem tenisiści pozostali jednak na korcie, poczekali kilka minut na wznowienie gry. Kort był coraz bardziej grząski, wrocławianin stanął przed trudnym zadaniem utrzymania swojego podania. Musiał bronić dwóch piłek setowych, ale na własnych warunkach wyszedł z opresji. Potem rozegrał koncertowego tie-breaka, wygrywając do zera. Sfrustrowany przeciwnik miał spore kłopoty także na początku trzeciej partii. Łączna seria punktów Polaka na przełomie drugiej i trzeciej partii dobrnęła do 17 z rzędu. Dopiero asem serwisowym Kanadyjczyk przełamał niefortunną passę. Przy stanie 2:1 40-40 doszło do kolejnej przerwy z powodu deszczu. Tym razem kort został okryty płachtami. Kilkanaście minut później pojawił się komunikat organizatorów, że mecz zostanie wznowiony dopiero w sobotę, nie przed godz. 13:00. Ostatecznie okazało się, że obaj wrócili do gry dopiero po godz. 18:00 i w dodatku na korcie Suzanne Lenglen. Ze względu na kolejne problemy z pogodą podjęto decyzję o przeniesieniu meczu pod zadaszenie. Panowie wznowili grę przy newralgicznym stanie, musieli szybko przystosować się do nowych warunków. Zawodnicy mieli jednak z tym problemy. Najpierw Shapovalov popełnił podwójny błąd serwisowy i zrobiło się 3:1. Chwilę później nasz reprezentant nie zdołał zdobyć ani jednego punktu przy własnym podaniu. Po kilku minutach Kanadyjczyk wyrównał na 3:3. Nie był to jednak koniec problemów po stanie Huberta. Denis o wiele szybciej zaadaptował się do warunków i dołożył jeszcze dwa kolejne gemy, przejmując kontrolę nad wydarzeniami trzeciej partii. Ostatecznie Kanadyjczyk wygrał 6:4 i przedłużył emocje w tym spotkaniu. Od początku czwartego seta wszystko wróciło jednak pod kontrolę Hurkacza. Polak wygrywał kolejne gemy, a Shapovalov coraz bardziej tracił wiarę w powodzenie. Ostatecznie 27-latek wygrał 6:3, 7:6(0), 4:6, 6:1 i zameldował się w kolejnej rundzie. O awans do ćwierćfinału Roland Garros nasz zawodnik powalczy z Grigorem Dimitrovem lub Zizou Bergsem. Dokładny zapis relacji z meczu Hubert Hurkacz - Denis Shapovalov jest dostępny TUTAJ.