Andy Murray bez wątpienia nie będzie dobrze wspominał 112. edycji Australian Open. Na kortach w Melbourne doświadczony Brytyjczyk miał walczyć o wielkoszlemowe trofeum, zaliczył jednak ogromną wpadkę, sensacyjnie przegrywając z rozstawionym z numerem trzydziestym Thomasem Martinem Etcheverrym. Podczas tego spotkania Argentyńczyk miał miażdżącą przewagę nad rywalem i ostatecznie wygrał 6:4, 6:2, 6:2, zapewniając sobie awans do kolejnego etapu rywalizacji, w którym to zmierzy się z Francuzem Gaelem Monfilsem. Niepokojąca scena podczas meczu Australian Open. Wszystko na oczach kibiców Andy Murray po porażce na Australian Open. "Istnieje duże prawdopodobieństwo, że był to ostatni raz, kiedy tu zagrałem" Po przegranym pojedynku Andy Murray w dość emocjonalny sposób pożegnał się z zasiadajacą na trybunach publicznością. Jak się okazuje, wcale nie bez powodu. Podczas pomeczowej konferencji Brytyjczyk wyjawił bowiem, że był to prawdopodobnie... jego ostatni występ na Australian Open w karierze. W ciągu ostatnich miesięcy Andy Murray niejednokrotnie powtarzał dziennikarzom, że ma już konkretny plan na to, jak miałoby wyglądać jego pożegnanie z profesjonalnym tenisem. "Mam pojęcie, kiedy prawdopodobnie chciałbym zakończyć grę. Tak wiele zależy od tego, jak grasz. Ramy czasowe na to zawężają się, gdy grasz i osiągasz takie wyniki jak dzisiaj" - oznajmił. Jeśli chodzi o singiel panów, w grze nadal jest reprezentant Polski, Hubert Hurkacz. Wrocławianin w znakomitym stylu pokonał w poniedziałek kwalifikanta Omara Jasikę 7:6(4), 6:4, 6:2 i zameldował się w drugiej rundzie wielkoszlemowej imprezy. Kolejny mecz 26-latek rozegra w czwartek 18 stycznia. O awans do trzeciej rundy Polak powalczy z kolejnym kwalifikantem - Czechem Jakubem Mensikiem. Kuriozum na konferencji na Australian Open. I to dziwne tłumaczenie. "Nie interesuję się polityką"