Emma Raducanu znalazła się na ustach zagranicznych mediów w 2019 roku. Wówczas młoda zawodniczka podbiła tenisowy świat. Osiągnęła życiowy sukces i wygrała wielkoszlemowy US Open. Wieszczono reprezentantce Wielkiej Brytanii kolejne sukcesy, jednak one nie nadeszły. Zawodniczka przepadła w rankingu WTA, a poprzedni sezon spisała całkowicie na straty, bowiem zmagała się z urazem nadgarstków i kostki. 21-latka do rywalizacji wróciła na początku 2024 roku. Brytyjka wygrała jeden mecz w rozgrywkach w Auckland, a później skupiła się na kolejnej imprezie. W połowie stycznia stanęła na starcie wielkoszlemowego turnieju Australian Open. W pierwszej rundzie odniosła sukces, wygrywając spotkanie z 6:3, 6:2 z reprezentantką Stanów Zjednoczonych Shelby Rogers. "To jest wspaniałe, że nie czuję bólu w nadgarstkach i szczerze mówiąc, nie wiedziałam, czy kiedykolwiek dojdę do tego momentu. Dobrze jest grać bez bólu, ponieważ przez długi czas go odczuwałam. Wychodzenie na kort, granie i rywalizowanie z najlepszymi na świecie jest niezwykle trudne. Mentalnie chciałam być w jak najlepszej dyspozycji w każdym meczu. Cieszę się, że znów jestem zdrowa i wolna od bólu" - mówiła zawodniczka na pomeczowej konferencji prasowej. Jej zwycięska passa została przerwana w drugiej rundzie zmagań w Melbourne. Brytyjka musiała uznać wyższość 29-letniej Wang Yafan. Rosjanin nie wytrzymał nerwowo. Niebezpieczna sytuacja na korcie Roda Lavera Zwyciężczyni US Open odsłania trudną prawdę. Powiedziała o tym wprost Brytyjka dodatkowo została zapytana przez dziennikarzy o stan jej zdrowia. 21-latka wyjaśniła, że na początku gry czuła się dobrze, jednakże problemu pojawiły się niespodziewanie w trzecim secie. Sportsmenka wyznała, że nie czuła się na siłach na korcie. "W trakcie trzeciego seta myślałam, że każdy widział na oczy, że walczyłam sama ze sobą. Był moment, że miałam nawet odruch wymiotny. Potem po meczu przeszłam potrzebne badania. Na szczęście nic mi nie jest. To jest po prostu do bani, jeśli chodzi o wyczucie czasu" - dodała zawodniczka, która żegna się z imprezą w Melbourne. Mimo dotkliwej porażki 21-latka nie zamierza składać broni. Wyznała, że na razie stawia sobie niskie oczekiwania, ponieważ wie, że czeka ją jeszcze dużo pracy, by móc myśleć o walce z najlepszymi w prestiżowych turniejach.