To było niezwykle zacięte spotkanie, na miarę każdego finału, a zwłaszcza tak prestiżowego, jak wielkoszlemowy Australian Open. Priorytetem dla Jana Zielińskiego było zwycięstwo w deblu w parze z Monakijczykiem Hugo Nysem. Przed rokiem zawodnicy przegrali dopiero w finale z duetem Australijczyków, więc teraz chcieli wykonać ten mały-wielki krok naprzód. Ze zmaganiami pożegnali się jednak w ćwierćfinale. Presja rosła z każdą wiadomością. Jan Zieliński ujawnia, co działo się przed meczem Dlatego dla Polaka bardzo ważna stała się kooperacja z bardzo doświadczoną 38-letnią Su-Wei Hsieh, która na swoim koncie miała już sześć wielkoszlemowych tytułów. A nasz zawodnik walczył o ten pierwszy, swój premierowy. Polsko-tajwański duet, który bardzo dobrze ze sobą współpracował, o całą pulę ze Skupskim i Krawczyk (jej ojciec jest Polakiem), po remisie w dwóch pierwszych setach rywalizował w tzw. super tie-breaku. Niesamowite, co Jan Zieliński zrobił w finale. Kibice zaskoczeni, nagle zaczęli wiwatować Dramaturgia była spora, bo choć Zieliński z Hsieh długo kontrolowali przebieg tej partii (4-0, 6-2, 7-4), to później jednak wszystko roztrwonili, z powodu popełnionych błędów. Dlatego pierwsi meczbola mieli przeciwnicy, gdy wyszli na prowadzenie 9-8. Ta trudna sytuacja nie wytrąciła z równowagi Polaka i jego rutynowaną partnerkę, dlatego historyczny sukces dla naszego tenisa stał się faktem. To wszystko jednak, czyli świadomość tego, że można zrobić coś, co wcześniej nie miało precedensu, mocno ciążyło, a wyznał to sam Jan Zieliński na pomeczowej konferencji prasowej. Być może nie wszyscy adresaci wiadomości nawet zdawali sobie sprawę, że swoją aktywnością nie pomagali swojemu ulubieńcowi, a wszystko przedstawił sam triumfator. - Zwycięstwo w tym finale dużo dla mnie znaczy. Mam na myśli to, że od wczoraj dostawałem mnóstwo wiadomości ze statystykami, iż czterech polskich zawodników już wcześniej przegrało w finale, a miało nawet punkty meczowe - rozpoczął Zieliński. Będąc precyzyjnym, wcześniej zawodników było czterech, ale przegranych zostało pięć "polskich" finałów w tej najmniej popularnej tenisowej konkurencji (kolejno: Jadwiga Jędrzejowska, Klaudia Jans-Ignacik, dwukrotnie Marcin Matkowski i Alicja Rosolska).