Miedwiediew to zwycięzca US Open z 2021 roku, który dwa razy był w finale Australian Open. Najpierw jednak został pokonany przez Serba Novaka Djokovicia (2021), a potem przez Hiszpana Rafaela Nadala (2022). W spotkaniu z Ruusuvuorim Rosjanin był faworytem, jest przecież rozstawiony z numerem trzecim. W pierwszym dwóch setach zdecydowanie lepszy był jednak Fin, który zapisał je na swoje konto. Tymczasem Miedwiediew w swoim stylu miał dużo pretensji do swojego boksu, głównie do trenera Gilles'a Cervary, ale to jest już stały obrazek z jego pojedynków. W końcu jednak faworyt wziął się w garść i zaczął odrabiać straty. Wygrał trzeciego seta 6:4, a w czwartym prowadził z przełamaniem wywalczonym już w pierwszym gemie. Ruusuvuori potrafił jednak odrobić straty, notując serię trzech wygranych gemów z rzędu, po których wyszedł na prowadzenie 5:4. Australian Open. Lepsi tylko Novak Djoković i Rafael Nadal W tym momencie Rosjanin nie wytrzymał i ze złością rzucił rakietę w kierunku swojego miejsca, trafiając w bidony z piciem, które rozleciały się jak na kręglach. Miał szczęście, że na tym tylko się skończyło, bo gdyby jego sprzęt poleciał w kierunku trybun, mógłby mieć poważne kłopoty, z wykluczeniem włącznie. Ostatecznie o zwycięstwie w czwartej partii zdecydował tie-break, w którym zdecydowanie lepszy był tenisista z Moskwy. Podobnie jak w piątym secie, w którym nie stracił nawet gema. Spotkanie Miedwiediewa z Ruusuvuorim zakończyło się po czterech godzinach i 23 minutach o 3.40 miejscowego czasu. "Chyba uda mi się położyć gdzieś po szóstej" - mówił w rozmowie na korcie Rosjanin, który przecież ma jeszcze obowiązki związane w konferencją prasową, a potem udaje się do fizjoterapeuty. Rosjanin w piątek potrafił po raz trzeci w karierze odwrócić losy meczu do trzech wygranych setów, kiedy przegrał dwa pierwsze, i za każdym razem było to w Melbourne. Odkąd zadebiutował w Australian Open w 2017 roku, odniósł tutaj już 23 zwycięstwa, co daje mu trzecie miejsce w tej klasyfikacji, razem z Grekiem Stefanosem Tsitsipasem. Więcej mają jedynie Djoković i Nadal (po 32).