Już przed meczem można było napisać, że to pojedynek rewelacji tegorocznego Australian Open. Ukrainka przebijała się do głównej drabinki przez trzystopniowe eliminacje. W pierwszej rundzie docelowej rywalizacji sprawiła niespodziankę, pokonując wysoko rozstawioną Marketę Vondrousovą. W meczu 1/8 finału wyeliminowała kolejną byłą mistrzynię turnieju wielkoszlemowego - Wiktorię Azarenkę. Linda Noskova z kolei sprawiła ogromną niespodziankę, choć akurat dla polskich kibiców bardzo smutną. W trzeciej fazie znalazła sposób na naszą Igę Świątek, pokonując raszyniankę mimo przegranej w premierowej partii spotkania. Rundę dalej rozegrała zaledwie trzy gemy z Eliną Switoliną, bowiem Ukrainka poddała mecz z powodu kontuzji pleców. Ktoś jednak musiał pożegnać się z turniejem. I chyba nieco nieoczekiwanie to niżej notowana Jastremska zagra w półfinale po zwycięstwie nad Czeszką 6:3, 6:4. Jak się okazuje, to historyczny wynik Ukrainki. Historyczny sukces Ukrainki. Czegoś takiego nie było od lat Jak się okazuje, to pierwsza zawodniczka, która musiała przebijać się przez kwalifikacje, a dotarła aż do półfinału Australian Open, od 1978 roku! Ukrainka powtórzyła osiągnięcie Christine Matison z czasów, kiedy jeszcze nie było jej na świecie. To już pokazuje, jak długo kibice w Australii musieli czekać na drugą taką zawodniczkę. To jednak nie koniec tego, co może dokonać. Może wyrównać niesamowite osiągnięcie Emmy Raducanu, która w 2021 roku podczas US Open jako pierwsza w historii kwalifikantka wygrała turniej Wielkiego Szlema. Ukrainka jest o dwie wygrane od skopiowania tego wyczynu, choć łatwo nie będzie. A potencjalny finał może być starciem o bardzo mocnym, politycznym kontekście. Wielki finał z Sabalenką? Dajana Jastremska, podobnie jak zdecydowana większość tenisistek z Ukrainy, otwarcie manifestuje swoją niechęć do zawodniczek z Rosji i Białorusi. Już po meczu z Azarenką wywołała poruszenie swoimi słowami. Stwierdziła, że nie zamierza odpowiadać na pytania o starcie z białoruską zawodniczką, bo ludzie źle przyjmują jej poglądy. Wcześniej jednak rozpętała burzę, atakując WTA za pobłażliwość wobec Mirry Andriejewej. Urodzona w Odessie zawodniczka domagała się kary dla genialnej nastolatki z Rosji - Mirry Andriejewej za to, że ta polubiła w mediach społecznościowych treści dotyczące zbrodni popełnianych przez rosyjskie wojsko na Ukraińcach. Organizacja postanowiła nie nakładać sankcji na nastolatę, co u Ukrainki wywołało wściekłość. "Jestem zła, ale nadal jestem oddana walce o mój kraj, moją rodzinę i moich przyjaciół na Ukrainie" - dodawała. Teraz, jeśli rzecz jasna uda jej się awansować do finału, może czekać ją starcie "wagi ciężkiej" z Aryną Sabalenką. Białorusinka, choć sama stara się od tego odcinać, jest jednoznacznie kojarzona z reżimem Aleksandra Łukaszenki. I ewentualny pojedynek z Jastremską byłby zapewne kolejną okazją do manifestacji politycznej, zwłaszcza biorąc pod uwagę towarzyszącą finałom celebrę. O ile rzecz jasna do niego dojdzie.