W ubiegłym roku grali ze sobą cztery razy. Sinner pokonał Djokovicia dwukrotnie - w fazie grupowej ATP Finals i w Pucharze Davisa. Były to jednak zacięte spotkania, trzysetówki, a pojedynek w Turynie w Mastersie zakończył się dwoma tie-breakami. Dziś stało się coś, czego nikt nie mógł się spodziewać - w dwóch pierwszych setach Włoch położył Serba na łopatki. Potem miał chwile zawahania, ale nie zmarnował wielkiej okazji i po raz pierwszy w karierze zagra w finale Wielkiego Szlema. Kiedy finał kobiet w Australian Open. O której mecz? Gdzie oglądać? Co się stało? Djoković popełnia błąd za błędem Już w pierwszym secie doszło do zdarzeń nieoczekiwanych. Publiczność na Rod Laver Arena była zdumiona, sam Rod Laver z niedowierzaniem kręcił głową. Doprawdy, trudno było uwierzyć w to, co się dzieje na korcie. Przez 35 minut Djoković ugrał zaledwie gema. Przegrał 1:6. Gemy były krótkie, a najdłuższy ten, w którym 10-krotny zwycięzca tego turnieju utrzymał serwis - trwał nieco ponad sześć minut. Serb nie był sobą i to mało powiedziane. Popełnił 15 niewymuszonych błędów (cztery Sinner). Był praktycznie pozbawiony pierwszego serwisu, po którym zdobył zaledwie 9 z 21 punktów. Co za mecz w Australian Open. Carlos Alcaraz poza turniejem W drugim secie Sinner gra jeszcze lepiej. Obnaża Djokovicia Można było potraktować ten set jako wypadek przy pracy, pomyłkę, potknięcie się. Każdemu się zdarza. No ale przecież nie Djokovicovi. W każdym razie nie w Melbourne, gdzie wygrywał 10 razy i nigdy tak sromotnie nie przegrywał. A w drugiej części meczu nic się nie zmieniło. Serb tylko rozkładał ręce, a Sinner w charakterystyczny dla siebie sposób zaciskał pięść po kolejnych udanych zagraniach. Włoch nie pozwolił utytułowanemu rywalowi nawet zbliżyć się do siebie. Cały czas trzymał go na dystans. Grał pewnie, wykorzystywał każdą chwilę słabości przeciwnika. A tych było dużo. Djoković ponownie mylił się jak nie on, wyrzucał proste piłki poza kort, zagrywał w siatkę. Próbował szukać ratunku u publiczności, zachęcał ją do głośnego wsparcia. I kibice wspierali go jak mogli, ale niewiele to dawało. Drugiego seta przegrał w 38 minut. Było o tyle lepiej, że zgarnął dwa gemy. Statystyki były również trochę lepsze, przede wszystkim serwisowe, ale aż 14 niewymuszonych błędów u takiego perfekcjonisty jak Djoković - zdumiewało. Odrodzenie Djokovica w nieoczekiwanym momencie Przed kolejnym setem pytanie brzmiało czy Sinner utrzyma tę formę, bo poza tym, że Djoković się mylił, to jednak Włoch grał świetnie. Zastanawiające było czy ten najpopularniejszy obecnie we Włoszech sportowiec wytrzyma napięcie skoro nigdy nie udało mu się jeszcze awansować do finału Wielkiego Szlema? Był bliski przełamania lidera rankingu już w pierwszym gemie. Serb się obronił. Tenisista wszech czasów zaczął lepiej serwować i to była najważniejsza zmiana w jego grze. Sinner był w tym aspekcie jeszcze lepszy i skuteczniejszy. W pierwszych trzech gemach przy własnym podaniu stracił zaledwie dwa punkty. W następnych kolejne dwa punkty. Nie zdradzał oznak kryzysu. Mecz był w końcu wyrównany. Rozkręcał się. Emocje i napięcie rosły. Przy stanie 5:5 i 40:40 doszło do kilkuminutowej przerwy. Na trybunach zasłabł kibic. Po wznowieniu Djoković zaserwował asa. Wygrał następny punkt i gema, ale Włoch odpowiedział w następnym żelazną konsekwencją. Doszło do tie-breaka. Sytuacja zmieniała się co chwila. Było 4:2 dla Serba, zrobiło się 5:6. Piłkę meczową Włoch jednak zmarnował, za to setbola wykorzystał lider rankingu. Djoković wracał do gry. Nerwy aż do samego końca. Sinner jednak ma ten finał Sinner nauczył się jednak grać z Djokoviciem, nabrał doświadczenia. Porażka w trzecim secie nie zrobiła na nim wrażenia. Nadal prezentował agresywny, bezkompromisowy styl. Mentalnie nie widać było po nim załamania. Dążył do swojego celu. Czwarty set stał pod znakiem przewagi Włocha, nie tak wielkiej jak w dwóch pierwszych, ale to on stale zagrażał rywalowi a nie odwrotnie. Miał trzy break pointy w drugim gemie, w czwartym, gdy pojawiała się taka okazja już ją wykorzystał. Prowadził 3:1. Cały czas mocno naciskał. Przy wyniku 5:2 "odpuścił" kolejnego gema i przegrał go do 0, ale ewidentnie czekał na swoje podanie w dziewiątym gemie. Był bardzo nerwowy. Popełnił nawet podwójny błąd serwisowy (pierwszy w meczu). Opanował się, uspokoił. Miał drugiego meczbola w meczu. Tym razem dał radę. Uderzeniem z forhendu pod końcową linię zdobył decydujący punkt. Wygrał, awansował do finału, pokonując wielkiego mistrza Australian Open. Olgierd Kwiatkowski Półfinał turnieju singla mężczyzn Australian Open Novak Djoković (Serbia, 1) - Jannik Sinner (Włochy, 4) 1:6, 2:6, 6:7 (6), 3:6.