Zawodnicy pochodzący z Rosji i Białorusi podobnie jak w poprzednim sezonie, mogą startować w turniejach wielkoszlemowych bez eksponowania swoich symboli narodowych. Ma to związek z trwającą od prawie dwóch lat wojną na terytorium Ukrainy. Decyzja władz tenisa wielokrotnie budziła kontrowersje. Najgłośniej w tej sprawie wypowiadały się oczywiście zawodniczki z Ukrainy, które wciąż nie rozumieją, dlaczego sportowcy ze wspomnianych krajów w ogóle biorą udział w zawodach międzynarodowych. Podczas tegorocznego Australian Open doszło do incydentów, które rozjuszyły naszych wschodnich sąsiadów. Polak pisze wielką historię podczas Australian Open. Jest już w półfinale Komentatorka się zapomniała? Ukraińcy reagują na jej wypowiedź. Musiała się tłumaczyć W meczu czwartej rundy doszło do pojedynku Ukrainki Marty Kostiuk z Marią Timofiejewą pochodzącą z Rosji. Lepsza na korcie okazała się zawodniczka z Kijowa. Po meczu tenisistka zauważyła rażącą wpadkę organizatorów jednego z wielkoszlemowych turniejów. Na profilu oficjalnego konta US Open na portalu X pojawił się wpis z rosyjską flagą. "Wszyscy wiemy, że od momentu, gdy wybuchła pełna inwazja wojskowa na Ukrainę, walczymy o zawieszenie rosyjskich i białoruskich sportowców. Aktualnie oni mogą startować i brać udział w zawodach z neutralnym statusem, bez ich flag. Wiele razy pytaliśmy, czym tak naprawdę jest neutralny status, bo on zdaje się aktualnie nie istnieć (...) I dziś, po moim zwycięstwie nad zawodniczką z państwa agresora rosyjska flaga została opublikowana na oficjalnym profilu jednego z największych turniejów w tenisowym świecie. Świat sportu promuje mordujące państwo i kraj, który sportu i sportowców używa jako propagandę. Prosiłam media, oficjeli i cały sportowy świat, aby zatrzymać używanie kortu do promowania rosyjskiego świata" - czytamy we wpisie Kostiuk. A jak się okazuje, nie był to jedyny kuriozalny incydent. Podczas meczu 21-latki z Rosjanką komentatorka Eurosportu Candy Reid-Harrop wywołała skandal nazywając to, co dzieje się w Ukrainie "małą wojną". "Czy kibice źle to usłyszeli, czy rzeczywiście była to 'mała wojna'. Może to tylko nieporozumienie, żart czy coś takiego... Ale jeśli rzeczywiście była 'mała', to było to dość dziwne... i obrzydliwe" - denerwowali się Ukraińcy. W końcu dziennikarka przerwała milczenie i publicznie wyraziła skruchę.