Jeśli Elina Switolina pokonałaby Lindę Noskovą, to w ćwierćfinale stworzyłaby wewnątrzukraiński pojedynek z Dajaną Jastremską. Do niego jednak nie dojdzie, bo skreczowała w meczu czwartej rundy przeciwko sobotniej pogromczyni Igi Świątek Lindzie Noskovej. Po trzech gemach pierwszego seta, z których nie wygrała żadnego, podparła się rakietą o kort i schodząc na teoretyczną przerwę, kiwnęła swojemu sztabowi, że nie da rady kontynuować gry. Przy siatce podziękowała za spotkanie 19-letniej Czeszce i we łzach opuściła kort Margaret Court Arena w towarzystwie fizjoterapeutki. Na konferencji prasowej wyjaśniła, czego dotyczył jej uraz. Australian Open 2024. Krecz Eliny Switoliny w meczu z pogromczynią Igi Świątek - Dostałam skurczu, choć nie wiem dokładnie, co to jest, czułam się tak, jakby ktoś postrzelił mnie w pierwszym gemie, a później w dwóch kolejnych - powiedziała, cytowana przez Eurosport.pl. - Nigdy wcześniej nie spotkało mnie coś takiego, to było jak ból po postrzale. Miałem w mojej karierze kontuzje pleców, ale były spowodowane przede wszystkim przemęczeniem, a to pojawiło się znikąd. Naprawdę czułam się, jakby ktoś strzelił mi w plecy - zaznaczyła. Jak podkreśliła, przed meczem nic nie zapowiadało, by jej zdrowie miało zaszwankować. - Czułam lekki ból, ale to dość normalne. W końcu już grałam w innych turniejach. W czwartej rundzie zawsze pojawiają się jakieś problemy, ciało jest nieco bardziej usztywnione. Jednak to nic szczególnego, przed meczem nie działo się nic wielkiego - zakończyła.