Sabalenka w glorii obrończyni tytułu na Melbourne Park przywiozła na antypody kapitalną formę. Do momentu finału 25-letnia Białorusinka nie straciła w tej edycji w Australian Open jeszcze żadnego seta, wszystkie poprzednie wygrywała bardzo wysoko. Wygrana w półfinale z Coco Gauff, której zrewanżowała się za finał ubiegłorocznego US Open w Nowym Jorku, była jej trzynastą z rzędu wiktorią w historii występów w imprezie w Melbourne. Niesamowita pogoń Aryny Sabalenki. Forma na miarę finału Bardzo skoncentrowana Sabalenka od pierwszej piłki zdawała się realizować ściśle nakreślony scenariusz, jak przystało na wielką faworytkę. 21-letnia Zheng od razu musiała zmierzyć się z serwisem rywalki, któremu nie była w stanie się przeciwstawić. Tak rozpędzona wiceliderka rankingu WTA, odrabiająca straty do Igi Świątek, wypracowała szybkie przełamanie w drugiej partii. Chinka wyraźnie nie radziła się z wysoką presją ze strony czołowej tenisistki świata. Niespodziewanie jednak stanęła przed szansą, aby już w trzecim gemie pokusić się o powrotne przełamanie. Aryna Sabalenka ogłasza tuż przed finałem. Wielkie zaskoczenie. Ujawnia prawdę o mamie Ku zaskoczeniu wszystkich, przy podaniu Sabalenki zdobyła trzy punkty z rzędu i prowadziła 40-0. W tym krytycznym momencie gema najgroźniejsza rywalka Świątek pokazała jednak, że podobnie jak Polka potrafi radzić sobie z największymi przeciwnościami i wychodzić z trudnych sytuacji.