Hurkacz jest dziewiątą rakietą świata, a Jasika zajmuje w rankingu ATP 343. miejsce. Blisko 27-letni wrocławianin był więc zdecydowanym faworytem i z tej roli wywiązał się bez zarzutu. Hurkacz grał na stabilnym, wysokim poziomie, a Australijczyk z czasem nie był w stanie dotrzymywać mu kroku. Pierwszy set zakończył się tie-breakiem, w którym wyrównana walka trwała do stanu 4-4. Później trzy punkty z rzędu zdobył podopieczny trenera Craiga Boyntona i zamknął partię. W drugiej obaj tenisiści utrzymywali swój serwis do stanu 4:4. Ponownie jednak w kluczowym momencie Hurkacz zaprezentował się lepiej. Najpierw przełamał rywala, a później przy własnym podaniu zakończył seta. Polka pierwszy raz z awansem w Australian Open. Została rekordzistką turnieju Trzecia partia to już dominacja Polaka. Zaczął ją od przełamania Australijczyka, a kilkanaście minut później prowadził już 5:1. Jasika próbował walczyć, ale świetnie serwujący Hurkacz nie dał mu szans. Spotkanie trwało dwie godziny i 10 minut. Hurkacz posłał aż 24 asy, a Jasika tylko trzy. Po najszybszym serwisie Polaka piłka leciała aż 226 km/h na godzinę, co na razie jest największą prędkością w tegorocznym Australian Open. Australian Open. Hubert Hurkacz znowu zagra z kwalifikantem "Zawsze lubiłem serwować, więc po prostu dużo trenuję i staję się coraz silniejszy. To jest cała tajemnica" - powiedział Hurkacz, w krótkiej rozmowie na korcie. Potem też został zapytany o pewien sekret, dotyczący sukcesów polskiego tenisa. Przykre obrazki na korcie. Nie miał sił dalej grać, a potem pojawiły się łzy W drugiej rundzie wrocławianin ponownie zmierzy się z zawodnikiem z kwalifikacji. Czech Jakub Menšík na liście ATP jest 143., a wcześniej w poniedziałek pokonał Kanadyjczyka Denisa Shapovalova 6:3, 7:5, 7:5. Rok temu w Melbourne Hurkacz dotarł do 1/8 finału, co jest jego najlepszym wynikiem w karierze w tej imprezie.