Polska nie wygrała finałowej rywalizacji w United Cup z Niemcami, mimo że ta decydująca potyczka rozpoczęła się dla Biało-Czerwonych perfekcyjnie. Iga Świątek pewnie pokonała bowiem Angelique Kerber 6:3, 6:0, po raz kolejny pokazując ogromną moc na korcie. W całym turnieju wygrała wszystkie pięć starć, zdobyła 500 punktów do rankingu WTA, po pierwszym tygodniu sezonu zajmowała więc pierwsze miejsce w rankingu Race, wspólnie z Jeleną Rybakiną. Później szansę na rozstrzygnięcie losów meczu miał Hubert Hurkacz - wygrał pierwszego seta z Alexandrem Zverevem 7:6, w drugim, także w tie-breaku, prowadził z Niemcem już 6:4, miał dwie piłki meczowe. A jednak nie zadał tego ostatniego ciosu, rywal odrobił straty, wygrał tego seta i kolejnego. O mistrzostwie United Cup decydował więc mecz par mieszanych, Świątek z Hurkaczem ulegli Zverevovi i Laurze Siegemund 4:6, 7:5, 4:10. Gdyby losy meczu były wcześniej rozstrzygnięte, zapewne do potyczki stanąłby Jan Zieliński z Katarzyną Piter albo Katarzyną Kawą. A tak wszyscy razem przeżywali później fakt, że główna nagroda za końcowy triumf przypadła Niemcom. Zwłaszcza Iga Świątek, która po meczu usiadła na ławeczce, zakryła głowę ręcznikiem, a kamery "wyłapały" jej zaszklone łzami oczy. Reprezentanci Polski, poza Świątek i Hurkaczem, już stają do gry. W kolejnych turniejach Świątek i Hurkacz w najbliższym tygodniu będą przygotowywać się do występu w Australian Open, reszta polskich uczestników United Cup ma już w planach występy. Katarzyna Piter zagra w Hobart na Tasmanii w turnieju WTA 250 - w parze z Białorusinką Lidziją Marozawą. Podobnie jak i Jan Zieliński, który razem z Hugo Nysem ma zagwarantowane rozstawienie w turnieju ATP w Adelajdzie. Przy czym finaliści Australian Open z zeszłego roku nie muszą grać w pierwszej rundzie. Z kolei Daniel Michalski poleciał do Tajlandii - tam we wtorek czeka go spotkanie w challengerze w Nonthaburi. O ile jednak Piter i Zieliński mogą być już pewni gry w Australian Open w deblu, to Katarzyna Kawa o swoją szansę w singlu musi powalczyć. I zacznie tę drogę już we wtorek - musi pokonać trzy rywalki, by znaleźć się w głównej drabince. Daleka droga Katarzyny Kawy do głównej drabinki. Musi wygrać trzy spotkania Doświadczona tenisistka z Krynicy-Zdrój walczyła o tę szansę przez całą jesień - jeszcze w lipcu była bowiem na 277. miejscu w rankingu WTA. Musiała podnieść się w rankingu o co najmniej 60 miejsc, by zapewnić sobie miejsce w kwalifikacjach pierwszego Wielkiego Szlema. I to się udało - Kawa punktowała w turniejach WTA 125 i ITF 100, pod koniec listopada znalazła się wreszcie w TOP 200. Podczas United Cup właściwie tylko trenowała, zagrała jedynie w mikście w starciu z Francją. Teraz zaś czeka ją okazja do regularnej gry w singlu. W nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu rozpoczęły się bowiem kwalifikacje do turnieju głównego w Melbourne. Polka zagra w nich we wtorek rano, jej pierwszą rywalką będzie Lina Ǵorčeska, 29-letnia zawodniczka z Macedonii Północnej. Jest klasyfikowana nieco niżej od Kawy, praktycznie cały poprzedni rok spędziła na rywalizacji w zawodach ITF. To Polka powinna być tu faworytką. Znacznie trudnej może być już w drugiej rundzie - tu trafi na lepszą z pary: Lucrezia Stefanini (WTA 125, nr 15 w drabince kwalifikacji) - Lesley Pattinama Kerkhove (Holandia, WTA 233). Z pierwszą z nich w eliminacjach Rolanda Garrosa w zeszłym roku wygrała Maja Chwalińska, drugą zaś dwa lata temu w Wimbledonie z kłopotami ograła Iga Świątek. Aby znaleźć się w głównej drabince, potrzebna będzie jeszcze jedno zwycięstwo. W trzeciej rundzie najgroźniejszymi potencjalnymi rywalkami są: 17-letnia utalentowana Czeszka Sára Bejlek (WTA 132) bądź Hiszpanka Jéssica Bouzas Maneiro (WTA 158). Tę ostatnią Polka pokonała we wrześniu w Parmie.