Nie można powiedzieć, by końcowy rezultat rywalizacji singlowej wśród kobiet na Australian Open 2024 był zaskoczeniem - Aryna Sabalenka od samego początku uchodziła za jedną z głównych faworytek do zgarnięcia tytułu, zwłaszcza, że broniła trofeum wywalczonego w ubiegłym roku. Białorusinka przy tym już od pierwszej rundy prezentowała się na korcie wręcz olśniewająco, pokonując kolejno Seidel, Fruhvirtovą, Curenko, Anisimovą, Krejcikovą i Gauff - wszystko bez straty ani jednego seta. Na sam koniec pozostało jej starcie z Chinką Qinwen Zheng... Ogromne pieniądze dla Sabalenki! Tyle zarobi za zwycięstwo w Australian Open Australian Open 2024. Sabalenka trudziła się na koniec starcia z Zheng Tutaj również obyło się "bez przedłużania" - Sabalenka zamknęła współzawodnictwo w dwóch setach, wygrywając obie odsłony kolejno 6:3 i 6:2. Potyczka trwała nieco ponad godzinę i kwadrans, natomiast... jej końcówka była naprawdę piorunująca i mimo wszystko nerwowa dla wiceliderki rankingu WTA. Jak się bowiem ostatecznie okazało mińszczanka by postawić kropkę nad "i" i po raz kolejny sięgnąć po mistrzostwo AO potrzebowała aż... pięciu piłek meczowych. Dopiero po dłuższej chwili 25-latka zdołała wykonać ostateczny winner z pomocą mocnego forhendu. Dodatkowa ciekawostka jest taka, że podobne kłopoty z zakończeniem starcia na tegorocznym AO druga rakieta świata miała tylko raz w... pierwszej rundzie, kiedy to pięciu "meczówek" potrzebowała do zatriumfowania nad Niemką Ellą Seidel, którą wcześniej całkowicie dominowała. "Kosmos" w wielkim finale Sabalenki. Niesłychane, co zrobiła Białorusinka. Niesamowite sceny Ranking WTA. Po Australian Open różnica między Świątek i Sabalenką zrobiła się mniejsza... Aryna Sabalenka dzięki kolejnemu błyskowi w Melbourne sprawiła jednocześnie, że jej strata punktowa do Igi Świątek, będącej wciąż na pierwszym miejscu klasyfikacji WTA, mocno stopniała i w najgorszym przypadku już za kilka tygodni między obiema sportsmenkami dojdzie do roszady. Do tego jednak jeszcze nie tak bliska droga...