Jak co roku w styczniu Melbourne stało się światową stolicą tenisa. W tym australijskim mieście trwa obecnie turniej Australian Open. W tegorocznej edycji tej wielkoszlemowej imprezy nie brakuje emocjonujących pojedynków, podczas których zasiadający na trybunach kibice z zapartym tchem podziwiają zaciekłą walkę zawodniczek i zawodników. Bez wątpienia najwięcej emocji dostarczają mecze z udziałem tenisistek z Ukrainy, Białorusi i Rosji. W tym momencie warto przypomnieć, że od wybuchu wojny w kraju naszych wschodnich sąsiadów reprezentantki Ukrainy nie podają dłoni ani nie robią sobie pamiątkowych zdjęć z zawodniczkami z kraju Władimira Putina i popierającej agresora Białorusi. "Stop promocji rosyjskiego świata". Skandal podczas Australian Open. Ukrainka wściekła Marta Kostiuk odmówiła zdjęcia z Marią Timofiejewą. Sędzia nie dowierzała Choć z pewnością kibice i dziennikarze zdołali już przyzwyczaić się do napiętych relacji pomiędzy tenisistkami z trzech wspomnianych wcześniej krajów, jak się okazuje nie wszyscy byli świadomi decyzji podjętej blisko dwa lata temu przez ukraińskie sportsmenki. Przekonaliśmy się o tym podczas niedzielnego meczu czwartej rundy Australian Open, w którym Ukrainka Marta Kostiuk zmierzyła się z o rok młodszą Rosjanką Marią Timofiejewą. Prowadząca to ukraińsko-rosyjskie spotkanie sędzia Marijana Vejlović nie kryła swojego zaskoczenia, gdy Kostiuk, stojąca kilka metrów od siatki, odmówiła wspólnego zdjęcia z młodą Rosjanką. "Naprawdę?" - zapytała z niedowierzaniem pani arbiter. "OK, to wasza decyzja" - stwierdziła po chwili. Ostatecznie z dziewczynką rzucającą monetę przy losowaniu stron do zdjęcia stanęła sama Maria Timofiejewa. Kostiuk podeszła do siatki dopiero po chwili, kiedy zawodniczki z Rosji już tam nie było. W meczu o wiele lepiej zaprezentowała się zawodniczka pochodząca z Kijowa. 21-latka potrzebowała zaledwie dwóch setów, aby odprawić z kwitkiem Timofiejewą. Wygrała ona 6:2, 6:1. W ćwierćfinale Ukrainka zmierzy się z Amerykanką Coco Gauff, która w czwartej rundzie pokonała Polkę Magdalenę Fręch 6:1, 6:2. Afera na Australian Open. Co za gest wobec Rosjanki. Ukraińcy się tłumaczą