Magda Linette w pierwszej rundzie - mimo trudnego początku - niemal zmiażdżyła Egipcjankę Mayar Sherif. Po meczu mówiła o tym, że rozkręciła się i w drugim secie wreszcie grała w Melbourne to, co chciała. Jej awans do drugiej rundy był więc efektowny, zwłaszcza że odniesiony po niemal dwóch dobach czekania na pierwszy mecz. W tym czasie inne zawodniczki np. Iga Świątek były już w trzeciej rundzie. Teraz więc poznanianka musiała przyspieszyć i zagrać szybko kolejne spotkanie, ale - jak sama podkreślała - po starciu z Sherif nie czuła fizycznego zmęczenia. A rywalkę miała nie byle jaką, bo rozstawioną w australijskim turnieju z nr 16 Estonkę Anett Kontaveit. Tym razem starcie rozpoczęło się, jak na Australię, niemal punktualnie, jedynie z 40-minutowym poślizgiem. Magda Linette nie była faworytką Anett Kontaveit była faworytką starcia, ale Magda Linette już w meczu z Egipcjanką pokazała, że znajduje się w bardzo dobrej dyspozycji i kto wie, czy rok 2023 nie będzie dla niej bardziej udany niż 2022. Przy 2-2 przełamała serwis poddenerwowanej Estonki i zmusiła ją do kilku błędów. Wyszła na prowadzenie. To był moment seta, w którym mógł się on potoczyć korzystnie dla Polki. Tak się jednak nie stało. Od 3-2 nie zdobyła żadnego gema, a Kontaveit najpierw ja przełamała powrotnie, a następnie dokończyła partię w ładnym stylu. Dochodziła do trudnych piłek, a kluczowy okazał się gem na 5-3. Wtedy Magda Linette znajdowała się pod presją, uciekając przed ponownym przełamaniem. Nie uciekła i po 10-minutowym boju uległa. To zapewne zostało w jej głowie. Pokazał to chociażby początek drugiego seta, gdy walcząca o uniknięcie przełamanie Polka miała łatwą piłkę pod siatką, gdy doszła do skrótu rywalki. I wpakowała ją w siatkę! Przegrała piątego kolejnego gema. Źle to się układało, ale poznanianka wzięła sprawy w swoje ręce dość szybko. Przełamanie rywalki, wygranie swego gema na 2-1 pozwoliło jej odbudować morale zwichnięte pierwszą partią. Sytuacja szybko zmieniła się na jej korzyść, a tenisistka z Polski wyszła na prowadzenie 4-1. W ostatnim gemie Estonka prowadziła 30-0 na przełamanie, ale pogubiła się zupełnie i polska tenisistka wyrównała stan w setach. W trzecim nie zwalniała. Złamała serwis rywalki przy 1-1, co okrasiła okrzykiem radości. Polka grała regularnie i dobrym rytmem. Kontaveit nie była w stanie się odnaleźć i spadały na nią kolejne ciosy. Od stanu 1-5 w gemach doprowadziła jednak do 4-5 dzięki temu, że złapała odpowiedni rytm i wtedy grała koncertowo. Ostatni gem był jednak popisem Magdy Linette, która wygrała mecz 3-6, 6-3, 6-4.