Starcie z Jeleną Rybakiną, której miejsce w rankingu WTA (25.) jest jednak złudne, od początku zapowiadało się bardzo ciężko dla Igi Świątek. Nasza gwiazda stanęła bowiem w szranki z triumfatorką ubiegłorocznego Wimbledonu. Z drugiej strony wydawać się mogło, że po meczu pierwszej rundy z Niemką Jule Niemeier, w którym Iga prawdziwie namęczyła się, by wydrzeć awans, łapie coraz lepszy rytm na kortach w Melbourne Park i z każdym pojedynkiem wchodzi na wyższy poziom. Trener Wiktorowski o porażce Igi Świątek: Nie widziałem u Igi decyzji, by... Na tle Rybakiny 21-latka z Raszyna nie zaprezentowała się w pełnej okazałości. Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego nie grała regularnie, przez co fragmentami Rybakina naprawdę zdecydowanie przejmowała inicjatywę. Doszły do tego niewymuszone błędy i marzenia o poprawieniu ubiegłorocznego wyniku, czyli tym razem awans do finału, odeszły w siną dal. - Zawiódł mnie pierwszy serwis, do tego muszę popracować nad swoim nastawieniem, żeby było takie, jak w minionym sezonie - mówiła Iga na pomeczowej konferencji prasowej, a do tego wróciła do wątku, który ciągnie się od początku turnieju. I wspomnianego meczu z Niemeier. Tu nasza gwiazda, na co dzień współpracująca z psycholog Darią Abramowicz, która towarzyszy jej na każdym kroku, jeszcze bardziej otworzyła się przed opinią publiczną. - Czułam presję. Myślałam, że nie chcę przegrać, a nie o tym, że chcę wygrać. To jest to, co muszę zmienić w swoim nastawieniu - powiedziała Świątek, wyeliminowana przez Rybakinę. Swojej tenisistki nie głaszcze także trener Wiktorowski, który konkretnie zwrócił uwagę, co tym razem nie grało w tenisie jego podopiecznej. Wypowiedzi szkoleniowca przekazała obecna na Antypodach red. Agnieszka Niedziałek ze sport.pl. Jednak nie tylko Iga Świątek musi przełknąć gorycz porażki. Doszło bowiem do sytuacji niespotykanej od lat, a ściśle mówiąc od początku ery Open w tenisie ziemnym. Po raz pierwszy numery 1 i 2 nie zagrają w ćwierćfinałach turniejów kobiet i mężczyzn. Niesamowite!