Nasza reprezentantka "chrzest bojowy" przeszła już w pierwszym meczu Australian Open. Niemka Jule Niemeyer zawiesiła bowiem poprzeczkę bardzo wysoko. Po przegranym 4:6 pierwszym secie w drugim prowadziła już 5:3 i wydawało się, że zmusi Świątek do walki w trzeciej odsłonie. 21-latka wrzuciła jednak "piąty bieg" w najlepszym, możliwym momencie. Wygrała cztery kolejne gemy i przypieczętowała awans. Rywalka Świątek już zaciera ręce Czytaj także: To zdjęcie Igi Świątek obiegło świat W drugiej rundzie mierzyła się z Camilą Osorio, ale pojedynek ten był zdecydowanie bardziej jednostronny. Dość powiedzieć, że przeciwniczka "urwała" Polce łącznie tylko pięć gemów i po trwającym godzinę i 25 minut pojedynku uległa 2:6, 3:6. Wydawało się, że kolejną przeciwniczką Świątek będzie Bianca Andreescu, która była zdecydowaną faworytką starcia z Cristiną Bucsa. Urodzona w Mołdawii, a reprezentująca Hiszpanię kwalifikantka wspięła się jednak na wyżyny umiejętności i wygrała 2:6, 7:6 (9-7), 6:4. "Nagrodą" za ten wyczyn będzie starcie z liderką światowego rankingu i jedną z głównych faworytek całego turnieju. 25-latka nie kryje ekscytacji tym wyzwaniem. - To będzie dla mnie wielkie wyzwanie. Zamierzam dać z siebie wszystko i mam nadzieję, że kolejny raz towarzyszyć będzie mi wspaniała publiczność - dodawała, "puszczając oczko" do widowni. Mecz Świątek - Bucsa odbędzie się w piątek. Jego dokładna pora nie jest jeszcze znana.