Reprezentanci Rosji i Białorusi mogą startować w Australian Open bez przeszkód. Jedynie nie używa się w ich prezentacji flag narodowych, co jest żadną sankcją. WTA i organizatorzy turnieju wielkoszlemowego całkowicie zlekceważyli przy tym apele Ukrainy i jej ambasadora w Australii, że dopuszczanie zawodników z Rosji i Białorusi do rywalizacji jest splunięciem w twarz ofiarom wojny w Ukrainie. O ile Rosjanki z turnieju w Melbourne się już wykruszyły, o tyle dwie Białorusinki zameldowały się w półfinale - to Aryna Sabalenka, która zagra z Magdą Linette oraz Wiktoria Azarenka, która zmierzy się z Jeleną Rybakiną - reprezentantką Kazachstanu, która jest... Rosjanką urodzoną w Moskwie. W tym kontekście Polka staje się reprezentantką świata z jednej strony barykady wojny w Ukrainie kontra rywalki ze strony drugiej. Akurat czwartkowa rywalka poznanianki, Aryna Sabalenka to spektakularny przykład na to, jak sport w Rosji i Białorusi miesza się z miejscowymi reżimami. Białorusinka wielokrotnie ubolewała, że zawodniczki białoruskie i rosyjskie zostały wyrzucone z Wimbledonu. Mówiła "I co to zmieniło?", jakby zapomniała o swoich licznych serdecznych spotkaniach z krwawym dyktatorem białoruskim, Aleksandrem Łukaszenką - człowiekiem, który wtrąca do więzień mnóstwo ludzi, więzi chociażby Andrzeja Poczobuta. Sabalenka utyskuje na sankcje wobec siebie i inne zawodniczki ze Wschodu, ale spędziła sporo czasu na kontaktach z Łukaszenką. Dyktator sam podobno lubi tenis, w każdym razie zamierza zrobić z tej dyscypliny sztandar białoruskiego sportu. To bowiem w tenisie, szczególnie tenisie kobiecym Białoruś liczy się chyba najbardziej w świecie, czego tegoroczne Australian Open jest najlepszym przykładem. Magda Linette będzie tu bowiem próbowała zapobiec sytuacji, w której dojdzie do wewnętrznego białoruskiego finału turnieju wielkoszlemowego. Finału z udziałem reprezentantek kraju wykluczanego z dialogu międzynarodowego jako strona wojny w Ukrainie. Kiedy po zmuszeniu do lądowania samolotu Rynaiar z opozycjonistą Romanem Protasiewiczem Białoruś i Łukaszenka znaleźli się na cenzurowanym, miejscowi sportowcy wystosowali list z poparciem dla satrapy. Miało go podpisać aż dwa i pół tysiąca zawodników i zawodniczek różnych sportów. Podejrzenie padło także na Sabalenkę jako sygnatariuszkę listu. Białorusinka nigdy tego nie zdementowała, w zamian powtarza, że ubolewa, iż polityka miesza się ze sportem. Sama mieszka we Francji, ale wciąż ma rodzinę w Mińsku. Dla Łukaszenki stanowi jego kluczowy sztandar w kontakcie ze światem, którym może powiewać jako przypomnieniem o sukcesach Białorusi. Mecz Magdy Linette z Aryną Sabalenką - w czwartek ok. godz. 11 czasu polskiego.