Sytuacja była bardzo napięta. Grupa kilku kibiców ubranych jednolicie w koszulki biało-czerwoną szachownicę, zachowywała się głośno i prowokacyjnie. Od początku meczu wznosili okrzyki, również w trakcie rozgrywanych gemów. On chce wejść do mojej głowy - grzmiał Djoković Djoković długo nie reagował. Skupiał się na grze i własnych problemach. W trzecim secie musiał poprosić o pomoc fizjoterapeutę z powodu bólu kontuzjowanej nogi. Niespodziewanie przegrał po tie-breaku drugiego seta ze 191. zawodnikiem w rankingu ATP. W czwartym secie Serbowi puściły nerwy. Mimo że mecz układał się już po jego myśli (było 2:1 w setach i 2:0 w czwartym secie) nagle wściekły podszedł do sędziego. - Ten facet jest kompletnie pijany. Od pierwszego punktu mnie prowokuje. On nie przyszedł tu oglądać meczu. Chce wejść do mojej głowy. Co zamierzasz z tym zrobić - mówił sędziemu Djoković. Kłopotliwi kibice wyprowadzeni przez ochronę Na te słowa zareagowała ochrona kortu Rod Laver Arena. Po chwili wskazany przez 35-letniego tenisistę kibic i jego koledzy zostali usunięci z trybun. Djoković w spokoju rozegrał swój mecz. W czwartym secie nie dał Couacaud żadnych szans. Wygrał 6:0. W kolejnej rundzie spotka się z Bułgarem Grigorem Dimitrowem. Olgierd Kwiatkowski