Dało się wtedy słyszeć gwizdy, które niewątpliwie związane musiały być z kwestią zachowania ojca Novaka Djokovicia - nie miał on problemów, by wesprzeć kibiców z rosyjskimi flagami. Co więcej, mieli oni nawet transparenty z podobizną Władimira Putina i literą Z, która jest symbolem rosyjskiej agresji na Ukrainę i śmierci wielu osób w trakcie tej wojny. - Jestem tu tylko po to, by wspierać mojego syna. Nie miałem zamiaru powodować zakłóceń ani być gwiazdą takich nagłówków. Byłem na zewnątrz z fanami Novaka, tak jak to robiłem po wszystkich meczach mojego syna, aby świętować z nimi jego zwycięstwa i robić sobie z nimi zdjęcia. Nie miałem zamiaru dać się w to wciągnąć. Moja rodzina przeżyła okropności wojny i pragniemy tylko pokoju - tłumaczył Djoković senior po całym incydencie. Novak Djoković po aferze z flagami Najwyraźniej jednak te wyjaśnienia nie przepadły do gustu wszystkim widzom. Novak Djoković po wygranym przez siebie półfinale z amerykańskim tenisistą Tommym Paulem usłyszał gwiazdy i to w chwili, gdy udzielał na korcie wywiadu prowadzącemu takie rozmowy Jimowi Courierowi. Co więcej, w chwili gdy prosił o wsparcie, zwłaszcza na tym etapie swojej kariery. W niedzielnym finale Novak Djoković zagra z Grekiem Stefanosem Tsitsipasem.