Jeszcze raz to zrobił - udowodnił, że nie ma w tej chwili lepszego tenisisty niż on, być może nigdy takiego nie było. Podsunął kolejny argument zwolennikom powiedzenia, że Serb jest "GOAT" - tenisistą wszech czasów. Bo jeżeli ktoś miał jakieś wątpliwości, to on znów przegonił Rogera Federera. Wygrał Masters po raz siódmy, czyli o jeden więcej niż Szwajcar. Ma w swoim tenisowym życiorysie - jak nikt inny - 24 triumfy w Wielkich Szlemach, w Turynie zgarnął 98. turniejowe zwycięstwo, co daje mu trzecie miejsce w tej klasyfikacji, ale jest coraz bliżej Federera (103) i Jimmy Connorsa (109). Djoković wciąż jest głodny sukcesów, wciąż chce bić rekordy. Pewnie więc i pobije kolejne - własne i innych. Novak Djoković o krok od kolejnego rekordu. Wystarczy jeszcze jedna wygrana Sinner przytłoczony, Djoković najlepszy w ostatnim meczu W Turynie zaczął turniej na niskich obrotach. Grał trzy sety z Holgerem Rune, przegrał mecz grupowy z Sinnerem, z Hubertem Hurkaczem stracił seta przez co drżał o to, czy awansuje. Ale awansował i najpierw w półfinale z wiceliderem rankingu ATP Carlosem Alcarazem, a dziś w finale, pokazał swój najlepszy tenis. Jak do tego przyzwyczaił, wiedział co robić w kluczowych momentach. Przyzwyczajony do gry o wysoką stawkę, doskonale przygotowany fizycznie i mentalnie stłamsił młodszego o 14 lat rywala. Włoch, pewnie był przytłoczony oczekiwaniami, presją, wspaniałą atmosferą w Pala Alpitour w której zasiadło - gorąco go wspierających - 15 tysięcy widzów. On z kolei nie potrafił utrzymać swojego poziomu z poprzednich spotkań, szczególnie tego wtorkowego, kiedy po wspaniałym spektaklu ograł Djokovicia. Co za serwis Djokovicia. Włoch nie był w stanie nic zrobić W pierwszym secie Serb dał popis skutecznego serwisu. Po własnym podaniu przegrał tylko dwa punkty, oba po pierwszym. Zaserwował siedem asów. Mógł tym zniechęcić do gry Sinnera. Był także niemal perfekcyjny w innych elementach gry. Przełomowym momentem w tej części gry okazał się czwarty gem. Djoković, który zawsze grał dobrze z returnu, przełamał Sinnera i to wystarczyło, aby wygrał seta 6:3. Zrobił to w ekspresowym tempie - potrzebował do tego 39 minut. W drugim secie Djoković wydał na Sinnerze ostateczny wyrok. Nie miał dla tenisisty gospodarzy litości. Już w pierwszym gemie go przełamał, wygrywając bez straty punktu. W trzecim miał trzy break pointy, ale Włoch jeszcze się ostatecznie nie poddał. Było "tylko" 2:1 dla obrońcy tytułu. Serb wciąż świetnie serwował, choć już nie tak perfekcyjnie. To co robił wystarczyło, żeby wygrywać swoje gemy. Spore kłopoty miał w szóstym, przegrywał 15:40, ale wybrnął z tej sytuacji. Prowadził 4:2. W kolejnym - najbardziej emocjonującym w tym pojedynku - ponownie miał szanse przełamać Włocha. Nie wykorzystał ich. Co z tego skoro Włoch marnował wiele okazji, by odrobić straty, tak jak w ósmym gemie. Za dużo było błędów ze strony czwartego tenisisty na świecie. W meczu z Djokoviciem takie pomyłki nie mają prawa się zdarzać. Serb wykorzystywał je bezlitośnie. Symbolicznie było zakończenia spotkania. Sinner popełnił podwójny błąd serwisowy. Przegrał ten mecz zbyt łatwo, ale grał z wielkim mistrzem. Siedem turniejów wygranych w 2023 roku i numer 1 na zakończenie sezonu Djoković wygrał w tym sezonie trzy Wielkie Szlemy - Australian Open, Roland Garros, US Open. Grał w finale Wimbledonu. Triumfował w trzeci innych imprezach ATP, w tym dwóch turniejach Masters 1000 w Cincinnati i Paryżu. Teraz we wspaniałym stylu zwyciężył w Mastersie. Jest numerem 1 na zakończeniem sezonu. W Turynie pokazał, że jest prawdziwym numerem 1. Olgierd Kwiatkowski Finał ATP Finals w Turynie Novak Djoković (Serbia, 1) - Jannik Sinner (Włochy, 4) 6:3, 6:4