Apetyty były większe. Dwaj liderzy światowego rankingu zagrali przecież w tym roku najlepszy mecz tego sezonu - w finale w Cincinnati i równie pasjonujący pięciosetowy finał Wimbledonu. Tym razem spotkanie trwało niespodziewanie krótko, a emocje pojawiły się dopiero w końcówce. Awantura na korcie. Rosjanin wybuchnął, dostał ostrzeżenie Alcaraz rozdaje prezenty w pierwszym secie Zawiódł przede wszystkim Alcaraz. Nie grał na swoim najwyższym poziomie. Przespał początek spotkania. Rozdawał prezenty, był mniej regularny, popełnił aż trzy razy więcej niewymuszonych błędów, choć miał dwukrotnie więcej uderzeń kończących. Jemu ryzykowna gra nie popłaciła. Djoković był za to znakomity w defensywnie i bezlitośnie wykorzystywał słabość drugiego serwisu tenisisty z Murcii. W pierwszym secie Serb miał kłopoty na samym początku - bronił się dwa razy przed oddaniem podania. Ale poradził sobie i do ósmego gema podający łatwo wygrywali. Wtedy - przy wyniku 4:3 dla lidera rankingu - Alcaraza dopadł kryzys. Był zaskoczony raz po raz przez returny Djokovicia. Został przełamany, a takich okazji najlepszy obecnie tenisista na świecie nie marnuje. Wygrał potem gema do 0, seta 6:3 i z podniesioną głową usiadł na przerwę. Pasjonująca końcówka meczu Hiszpan bronił się jak mógł, ale wyraźnie długo odstawał dziś od swojego wielkiego przeciwnika. W trzecim gemie drugiego seta mimo trzech asów i długiej dziewięciominutowej batalii musiał pogodzić się z przełamaniem. A przy dobrze serwującym Djokoviciu oznaczało to duże kłopoty. Zwycięzca Wimbledonu nie znalazł sposobu na zwycięzcę trzech pozostałych tegorocznych turniejów wielkoszlemowych. Blisko był w szóstym gemie. Prowadził 40:15. Djoković doskonale się wybronił. Dobrze się czuł w tym momencie. Pierwszy raz w tym turnieju publiczność była po jego stronie, bo grał świetnie. Zamiast 3:3 było 4:2 dla Serba. Ale dobrze zaczął grać Hiszpan. Nastąpił znakomity moment meczu przypominający wspaniałe chwile z Cincinnati - zawzięte wymiany, niekonwencjonalne ataki, wysoka intensywność. Szkoda, że to nie była trzysetówka. Djoković był za dobry dla wicelidera rankingu i po raz kolejny wygrał gema przy podaniu Alcaraza. Wkrótce potem postawił kropkę nad i. Mecz trwał zaledwie godzinę i 27 minut. Djoković - Sinner w finale, czyli powtórka z fazy grupowej Djoković zagra po raz dziewiąty w finale ATP Finals, o siódme zwycięstwo. Jeśli tego dokona, będzie lepszy niż Roger Federer, który wygrywał Mastersa - tak jak on dotychczas - sześć razy. Ale serbski tenisista ma w finale za rywala Jannika Sinnera. Włoch pokonał go w fazie grupowej, gra świetnie, najlepszy tenis w swojej karierze, ma za sobą fantastycznie dopingującą go publiczność. Na zakończenie sezonu indywidualnego w ATP zapowiada się pasjonujący mecz. Olgierd Kwiatkowski Półfinały ATP Finals w Turynie Novak Djoković (Serbia, 1) - Carlos Alcaraz (Hiszpania, 2) 6:3, 6:2 Jannik Sinner (Włochy, 4) - Daniił Miedwiediew (3) 6:3, 6:7 (4), 6:1