Hubert Hurkacz do Turynu na kończące sezon ATP Finals przyjechał jedynie w roli rezerwowego. Polak z pewnością liczył na więcej, co pokazywał w każdym kolejnym spotkaniu w okresie październik-listopad. Mimo problemów z lewą nogą i wyraźnego zmęczenia nasz tenisista w każdym meczu walczył o bezpośredni awans do turyńskich zmagań, co pokazuje ich wartość dla Hurkacza. Carlos Alcaraz bez skrupułów uderzył w ATP. Gorzkie słowa. "To jest szalone" Walka do końca pozwoliła na obecność w Turynie, ale jedynie w roli rezerwowego. Polak miał jednak prawo liczyć na to, że pojawi się na korcie, którego trybuny mogą pomieścić 13 tysięcy kibiców. Pewne problemy ze stopą miał bowiem przed turniejem Carlos Alcaraz, ale Hiszpan znany jest z tego, że nigdy nie odpuszcza, co pokazał choćby w pamiętnym półfinale turnieju na kortach imienia Rolanda Garrosa, gdy nie mógł biegać, ale dograł dwa sety starcia z Novakiem Djokoviciem. Pierwsze zwycięstwo Hurkacza w Turynie! Drugim kandydatem do zwolnienia swojego miejsca był z kolei Stefanos Tsitsipas. Grek według doniesień medialnych miał pewne problemy z łokciem oraz plecami i właściwie do ostatnich chwil nie było pewne, czy rozpocznie turniej. Udało mu się zagrać pełny pojedynek z Jannikiem Sinnerem, ale nie pokazał tam zbyt wiele. Mimo tego Grek uznał, że należy pojawić się na korcie także w starciu z Holgerem Rune. Szybko okazało się jednak, że Duńczyk nie będzie miał tym razem zbyt trudnej przeprawy, bo już po trzech gemach spotkanie się zakończyło kreczem Tsitsipasa. Organizatorzy postanowili, że spróbują delikatnie zrekompensować kibicom brak meczu na pełnym dystansie. W związku z tym na kort wyszedł właśnie Hubert Hurkacz, a także Taylor Fritz, aby zagrać seta pokazowego. Tsitsipas wygwizdany przez kibiców. Zabrał wielką szansę Hubertowi Hurkaczowi Już po pierwszych piłkach okazało się jednak, że niedysponowany jest także Amerykanin. Po sposobie jego serwowania widać było, że ma jeszcze pewne kłopoty z mięśniami brzucha. Ostatecznie nie mogło się to skończyć inaczej niż się skończyło, a więc zwycięstwem Hurkacza. Tym razem obyło się bez tie-breaka i Polak pokonał Fritza 6:3 z przewagą jednego przełamania. Teraz pozostaje czekać jedynie na to, co zrobi Stefanos Tsitsipas. Grek w świecie tenisa znany jest z "niestandardowych zachowań". Nie można wykluczyć, że nagle ozdrowieje i wyjdzie na kort, aby zmierzyć się z Novakiem Djokoviciem. Jeśli tak się jednak nie stanie, to Polak zmierzy się z liderem światowego rankingu w czwartek. Być może będzie to mecz o awans Serba. Transmisja na sportowych antenach Polsatu.