Występ 27-letniej chińskiej zawodniczki w Arenie Ursynów jest pewną niespodzianką, bowiem nie grała od blisko pół roku. Na początku maja zdobyła w Suzhou brązowy medal mistrzostw świata w singlu oraz srebrny w deblu, a później w ogóle nie startowała. "Doznałam kontuzji pachwiny i miałam długą przerwę. Ale jest już dobrze, od dwóch tygodni normalnie trenuję, co w naszych chińskich warunkach oznacza wielogodzinne zajęcia każdego dnia. Gdybym nie była gotowa, nie przyjechałabym do Polski, trenerzy nie pozwoliliby na ryzykowanie zdrowiem" - zaznaczyła Li Xiaoxia. Chińczycy chuchają i dmuchają na jedną ze swych największych gwiazd. Bezpośrednio po każdym meczu w Warszawie zawodniczka trafia w ręce fizjoterapeuty. Tak było m.in. po wygranym spotkaniu z reprezentantką Polski Li Qian. "Doskonale znam Li Qian, wiem, że sporo czasu spędza na treningach w Chinach i jest bardzo dobrą defensorką pod względem technicznym i taktycznym. Dlatego bardzo mocno przygotowywałam się do tego meczu, nie ma mowy abym z marszu przystąpiła do jakiejś gry" - dodała. Stawką turnieju w Warszawie są punkty do rankingu World Tour. Będzie można je zdobyć jeszcze w listopadzie w Sztokholmie, zaś wielki finał z udziałem najlepszych odbędzie się w Lizbonie. "W tym roku, ze względu na przygotowania do mistrzostw świata i późniejsze kłopoty zdrowotne, zagrałam tylko w jednym turnieju. Dlatego nie mam szans na wyjazd do Portugalii. Punktów zdobędę zapewne wystarczającą liczbę, ale warunkiem jest udział w co najmniej pięciu zawodach cyklu, a ja będę miała łącznie trzy" - tłumaczyła. Li Xiaoxia ma w dorobku złoty medal londyńskich igrzysk, trzy razy wystąpiła w finale MŚ w singlu (raz wygrała). Przekonuje jednak, że wciąż ma mnóstwo motywacji do ciężkiej pracy. "Już za kilka miesięcy kolejna olimpiada, więc znów celem numer jeden jest złoto igrzysk. To jest wielkie marzenie nie tylko chińskich tenisistów stołowych. W kobiecym zespole Chin, który znam najlepiej, jest mnóstwo świetnych zawodniczek i każda z nas ma szansę wygrać w Rio de Janeiro" - podkreśliła. Treningi zaczęła mając sześć lat. Bardzo szybko trafiła do dorosłej reprezentacji, a już w wieku 14 lat zajęła drugie miejsce w deblu w imprezie World Tour w Warszawie. "Od dziecka podobał mi się ten sport, dlatego zdecydowałam się na jego uprawianie. Pamiętam wszystkie z kilku pobytów w Polsce, choć tak naprawdę nigdy nie mam czasu, aby spokojnie zwiedzić miasto czy zrobić zakupy. Może jutro przed południem, już po zawodach, znajdziemy chwilkę" - dodała. Tenis stołowy jest jej pracą i zarazem wielką pasją, ale znajduje też czas na inne zainteresowania. "Przede wszystkim uwielbiam gotować. Jeśli to możliwe, staram się dość często coś pysznego przygotować. W ogóle bardzo lubię spotykać się i rozmawiać z przyjaciółmi, czasem są to bardzo długie pogawędki przy herbacie czy kawie. A trzeba wiedzieć, że u nas proces parzenia herbaty, jej rozlewanie do specjalnych kubków i wcześniejsze odcedzanie fusów, jest bardzo długi. My to jednak uwielbiamy" - podsumowała z uśmiechem chińska gwiazda kobiecego tenisa stołowego.