"Chciałem wystartować na olimpiadzie w Pekinie, ale wtedy jeszcze się nie udało. Dałem sobie więc kolejne cztery lata, które bardzo się dłużyły. To był jednak cel, który koniecznie chciałem zrealizować. Ani przez moment nie zwątpiłem, chociaż miałem różne problemy zdrowotne" - powiedział Wang. W światowych kwalifikacjach w Dausze reprezentant Polski wygrał wszystkie cztery mecze w grupie eliminacyjnej. W 1/8 finału pokonał grającego w barwach Słowacji Wanga Yana 4-2, a następnie mistrza Europy w deblu Chorwata Andreja Gacinę 4-3. Bez znaczenia okazały się późniejsze porażki z Portugalczykiem Tiago Apolonią 2-4 i Ukraińcem Ołeksandrem Diduchem 1-4. "Bilet na igrzyska wywalczyłem tak naprawdę już po zwycięstwa nad bardzo utalentowanym i odważnie grającym Wangiem ze Słowacji. Może to nie był specjalnie trudny turniej, bo nie rywalizowały gwiazdy, ale dopiero po ostatniej piłce poczułem wielką ulgę. Ze szczęścia chciało mi się płakać. Chwyciłem za telefon i wysłałem dwa smsy: do żony oraz do rodziców" - przyznał pingpongista Bogorii. Wang Zeng Yi od 11 lat mieszka w Polsce. Z Odrą Głoska Księginice (obecnie w nazwie klubu jest miejscowość Miękinia) zdobył sześć tytułów drużynowego mistrza kraju. Kolejne trzy wywalczył z klubem z podwarszawskiego Grodziska. Natomiast przed dwoma miesiącami sięgnął w Wieliczce po pierwsze złoto MP w singlu. "Nie ma co porównywać awansu na igrzyska do mistrzostw Polski. W Dausze musiałem poradzić sobie z większym stresem. Już pod koniec zaczęły mi znów dokuczać plecy, a teraz boli mnie bark. Powtarzałem sobie, że muszę zacisnąć zęby i walczyć. A na swej drodze natrafiłem na dwóch obrońców, więc trochę pograłem... Do tego doszedł potworny, 40-stopniowy upał w Katarze. Wszędzie ratowała klimatyzacja, ale musiałem ją wyłączać, bo dla moich pleców jest zdradliwa" - wyjaśnił. W poniedziałkowe południe "Wandżi" wrócił do Warszawy, ale na dłuższy odpoczynek nie ma co liczyć. "W środę jedziemy do Bytomia na pierwszy półfinał fazy play off superligi Wschodzący Białystok z Armadą Silesią Miechowice. Wszyscy nastawiają się na Bogorię, bo jesteśmy faworytem. Nie inaczej będzie i teraz. Ale mam nadzieję, że będę cieszył się z kolejnego złota. Co prawda Wang Chen jest nieprzewidywalnym tenisistą, ale Daniel Górak ostatnio dwukrotnie go pokonał. Natomiast w Extra Pucharze wygraliśmy z Armadą Silesią 3-0" - przyznał Wang.